Przecierałam łzy,
siedząc na dywanie… tak kliknęłam na lapku pierwszy post.
Wszystko z potrzeby pisania, wyzwalania w sobie mimo całego zła,
które wówczas wokół się działo - miałam nieopartą chęć
stworzenia miejsca sielankowej szczęśliwości i spokoju.
Mam tak od zawsze: za dużo
zainteresowań! :) Interesuję się tak wieloma rzeczami, lubię tak
wiele, że nie raz ciężko określić mi się w jednej dziedzinie.
Podobnie bywa to właśnie z blogiem.
Czasem
myślę, że jesień mogłaby trwać cały rok… Moja ukochana pora
roku dobiega końca.
Tyle
się działo, tyle udało, zrobiło, pomyślało… a i kolejna
cyferka na torcie przybyła.
Co
prawda, pisząc tego posta słucham już: Soft Music for Christmas
Scenery ;) ale cieszę się, że jesienna nostalgia jeszcze mi
towarzyszy.