Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Lifestyle. Pokaż wszystkie posty

Przeprowadzka na domenę

Podobno każda zmiana zakłada rozwój. Lubię zmiany, bo lubię życie. :)

Kochani, po latach blogowania na blogerze przyszła w końcu pora na przeprowadzkę. Z tym zamiarem nosiłam się od dłuższego czasu, aż w końcu nabrałam odwagi.

To już zawsze będzie Wasza i moja Arcadia. :) - Radosne inspiracje, ale adres strony zmienia się na bardziej osobisty.
Mam dużo siły i pomysłów na posty, wierzę zatem, że ze mną zostaniecie i zadomowicie się tak jak ja na nowej witrynie. Z mojej strony obiecuję, że będzie ciekawie! ;)

Zapraszam zatem serdecznie na:

PS. Blog jeszcze nie jest dokończony, ale z czasem będzie nabierał charakteru.
Piszcie do mnie, odzywajcie się, bym mogła i Was łatwiej odnaleźć. 




W rajskim klimacie. Sesja kobieca

Nieczęsto mam okazję fotografować kobiety. Tym razem porwałam na sesję piękną Karolinę chcąc stworzyć coś w bardzo rajskim stylu :).

Modelka to wielbicielka kadrów b&w, więc wybrałam specjalnie także kilka kadrów w czarno-białej kolorystyce.
Udało nam się stworzyć nieco rajskiego klimatu? :) Jak zawsze zostawiam Waszej ocenie. Tymczasem bardzo się już cieszę z myślą o zmianie wyglądu bloga, która mam nadzieję już wkrótce... 
























W leśnym buszu

Wiem. Nie było mnie długo. Jak na mnie to długo, od czerwca, aj! Dużo się działo. Dobrego i złego. Opowiem Wam sporo, pokażę jeszcze więcej. Szykuję się do zmiany na blogu i zbieram siły by blog odżył na nowo. 

Zaglądam wciąż do Was, jest mnie więcej na Instagramie (instagram.com/aldia.arcadia/), czasem na Facebooku (facebook.com/aldiaarcadia/), ale to blog jest moim pierwszym "dzieckiem" i na nim chciałabym się teraz więcej skupić. Z tego co pamiętam, blogosfera zawsze usypiała latem, odżywała na jesień, a prym wiodła w okresach świątecznych. :). Mam rację?

Za oknem upały, więc przygotowałam letnie kadry z magicznego lasu, gdzie wybrałyśmy się razem z Jagódką. Jestem ciekawa Waszych odczuć. Będzie mi miło jeśli podzielicie się ze mną swoimi opiniami.

Do usłyszenia, zobaczenia za niedługo.  

















Bambi wśród irysów

Na kolejnym z magicznych plenerów z Oliwią spotkała nas nie lada niespodzianka! :)

Był środek słonecznego dnia, gdzie generalnie nie powinno robić się wówczas sesji. Zaryzykowałyśmy, efekt oceńcie sami. Coraz bardziej lubię zdjęcia pod słońce. To ryzykowne, ale gdy już się uda, efekt bywa hm... magiczny :).

Na środku pola pośród irysów naszym oczom ukazała się nagle maleńka sarenka. Musiała świeżo co się urodzić, bo była jeszcze mokrutka i zlękniona. Takie śliczne bezbronne zwierzątko aż chce się przytulić, ale oczywiście w takiej sytuacji trzeba się powstrzymać. W pierwszej chwili pomyślałam, że porzuciła ją matka i trzeba jej pomóc, że tu po polu jeżdżą traktory, biegają lisy i grozi jej niebezpieczeństwo. Gdy emocje trochę opadły postanowiłyśmy zadzwonić do leśnika po poradę. Ten przekazał nam, że sarnia mama wróci do maleństwa, co bardzo nas uspokoiło.
Wierzę, że malutka Bambi biega już sama po polach. Tak nazwali ją moi obserwatorzy na Instagramie, którzy okazali wiele dobrego serca, gdy umieściłam filmik sarenki. Wierzcie mi, na pytania o losy zwierzątka odpowiadałam cały dzień ;). 












Teraz, nie później. Jak pomóc sobie planerem?

Nie ma chyba w życiu czegoś takiego jak odpowiedni moment. Albo działasz - teraz - nie później - albo siedzisz i nadal czekasz na odpowiedni moment, który oczywiście nie nadchodzi. 


Dyscyplina to cecha, którą codziennie w sobie pielęgnuje. Z różnym skutkiem, ale gnam do przodu. Bądź cierpliwy. Nie odkładaj na inny dzień, zrób cokolwiek, ale coś co przybliży Cię do założonego celu.
Na forum dotyczącym znanej diety często czytam te same pytanie: od czego zacząć? Następnie wymówki: dzisiaj nie, bo brakuje produktów, dzisiaj nie, bo do późna pracuję, dzisiaj nie, bo idę na urlop, dzisiaj nie, bo... I tak wkoło. Są osoby, które zapisują się tylko na różne strony, grupy, typu schudnij szybko, zdrowo żyj itp. i na zapisaniu, ewentualnie zadaniu pytań kończą swoje ćwiczenia i diety. Sama przynależność do jakieś grupy ma nas mobilizować. Ile rzeczywiście osób mobilizuje?
Postanowiłam zapytać ośmiu koleżanek, które też figurują jako członkowie tej społeczności. Żadna nie spróbowała tej diety, jedna wiedziała mniej więcej o co w niej chodzi, aż trzy zdziwiły się, co to za grupa, reszta oczywiście potwierdziła tezę: kiedyś zacznę. Grunt to się zapisać, reszta sama się zrobi tak? :)

Krok po kroku.
Tak jak pod daną dietę. Znajdź miejsce, zapisz się, zdobądź wiedzę, poczytaj książki, popytaj, zrób zakupy, ale przede wszystkim zacznij. Cokolwiek planujesz zacząć! :)
Na początku nigdy nie jest idealnie, ale ważne, że już jest ten pierwszy krok do przodu, a nie stanie (kto wygodniejszy siedzenie) w miejscu.

Timothy Ferriss, amerykański przedsiębiorca, autor znanych poradników - (jeden jest do mnie w drodze, w końcu muszę mieć teraz, nie później) - powiedział kiedyś słowa, które lubię sobie powtórzyć, zatem i Wam je przytoczę:
"Kiedyś to choroba, które każe nam zabrać wszystkie nasze marzenia do grobu".

Tak też się stanie, gdy wszystko będziemy odkładać na inny czas. Od stycznia po raz pierwszy zaczęłam prowadzić plener. Czasem jeszcze mi się zakurzy, ale szybko do niego wracam. Cele do osiągnięcia wymierzam sobie na miesiąc, na tydzień i codziennie. Gdy skrupulatnie pilnuje rzeczywiście udaje mi się sporo z nich odhaczyć, gdy tylko odłożę na niższą półkę i zajmę się niby innymi ważnymi sprawami od razu pojawiają się pustki. Co mnie mobilizuje i co polecam Wam ?

Podsumowania miesiąca.
Gdy podsumowałam sobie marzec i kwiecień i naprawdę dokładnie przyjrzałam się temu, co nauczyłam się nowego, co kupiłam, co przeszłam, co zdobyłam, z kim się spotkałam, co znalazłam, co odkryłam, co wdrożyłam w życie - poczułam się zadowolona. Wierzcie - to dodaje siły. Dni jednak nie przelatują jak niezapisane kartki. Coś naprawę się dzieje! Nie zawsze pozytywnie przecież, ale wszystko służy jakieś nauce. Z każdego wydarzenia staram się wyciągać naukę.
Przyznaje bez bicia. Na maj nie rozpisałam planów i dopiero od połowy miesiąca zapisałam je na drugą połówkę. Teraz trwa gonitwa. Trzeba nadrobić stracony z pozoru czas.

Rozłożenie na mniejsze kawałki.
Zadania zawsze można podzielić. Jedno na kilka mniejszych. Jeśli za dużo nakładasz sobie na głowę, pomyśl, czy nie da się czegoś podzielić z inną osobą. Co ważne, na każde zadanie zaplanuj odpowiednią ilość czasu. Czasem ciężko oszacować ile zajmie nam dana kwestia, dlatego tego unikam, ale określam czas, w jakim chciałabym skończyć.


Bieżąca kontrola.
By szybko się nie rozczarować zalecam kontrolę na bieżąco. Wiecie jak tak to zrobiłam? Przez ostatnie pięć dni skrupulatnie zapisywałam, co robiłam w poszczególnych godzinach, poczynając od godziny, kiedy się obudziłam. I tak znalazło się na liście wszystko, poczynając od śniadania, zabawy z dzieckiem, po odpisywanie na maile czy wiadomości na Facebooku. Szybko można zauważyć wówczas odstępstwa od założonego celu. Dzień mija szybko, gdy sprawdzisz ile zrobiłaś w ciągu ostatnich trzech godzin może okazać się, że nie odpisywałaś wcale na maile a oglądałaś zdjęcia z wesela koleżanki. Mimo cały czas otwartej poczty :).


Jeżeli zastosujecie w swoich kalendarzach, planerach, czy najwyzklejszych notatnikach powyższe zasady szybko powinniście zauważyć rezultaty. Koniecznie dajcie znać, jak Wy planujecie swój czas pracy lub po prostu obowiązków domowych. A może działacie tylko spontanicznie? Ucieszę się, jeśli komuś z Was taka ideologia spodoba się i wdroży ją u siebie. Wierzę, że dzięki podanym regułom uda się i Wam korzystniej zapanować na porządkiem dnia. Zatem, działamy Teraz, nie później! Powodzenia





10 rzeczy, które musisz zrobić w maju

Maj to prawdopodobnie najpiękniejszy miesiąc w roku :). Okres pełen wiosennej magii warto dobrze wykorzystać! Nie trać zatem czasu, tylko:


1* Bez, bez, jeszcze raz bez! Musisz powąchać bez i przynieś go trochę do domu. Niech cieszy oczy i serce :)

2* Zrób sobie zdjęcie przy kwitnących jabłoniach :)

3* Koniecznie wybierz się na pokrzywy. Właśnie teraz, na początku maja są najzdrowsze. :)

4* Zwiedź nowe miejsce na Majówkę. Nie zdążysz teraz, nic nie szkodzi, przecież w każdy weekend maja może być nowa "majówka" :)

5* Koniecznie zrób kompot i upiecz ciasto z Rabarbarem :)

6* Skosztuj pierwszych truskawek :) Może jeszcze nie będą idealnie smaczne, ale jaka radocha :)

7* Zasmakuj cukrowego groszku - mniam, moje smaki dzieciństwa! :)

8* Magnolie. Jeśli jeszcze dorwiesz gdzieś cudowne magnolie, koniecznie to uwiecznij. ;)

9* Wykorzystaj mniszek lekarski, z którego można zrobić herbatę, sałatkę, lub choćby... bukiet :)

10* Zaobserwuj ptaki. Maj to okres, kiedy większość ptaków jest zaangażowana w zaloty, bądź już... karmienie piskląt ;)


Oczywiście wszystkie propozycje są związane z naturą, bo jak tu nie spędzać teraz większości czasu na świeżym powietrzu? Korzystajcie, ile możecie!

Nareszcie dni stają się coraz dłuższe i cieplejsze. Łąki są teraz pełne barwnego kwiecia, aż chce się biegać, zrywać, wąchać... żyć!













Wiosenna Kraina Czarów

Zgodzicie się ze mną, że ta kwiecista pora przypomina teraz Wiosenną Krainę Czarów?
:)

Swoją modelkę porwałam pod kwitnące drzewko. Oliwia szybko się rozmarzyła, wspaniale współpracowała, a ja mogłam obiec ją wkoło z aparatem. Dzielę się z Wami i życzę Wam wspaniałego, wiosennego tygodnia. 




















Wiosenny detoks

Wiosna symbolizuje nowy początek i nowe nadzieje prawda? Wraz z pierwszymi ciepłymi dniami potrzebowałam nowych sił, pragnęłam nowych doznań dlatego podjęłam się nowego wzywania i przeprowadziłam "wiosenny detoks". 

Po zimie (i nie tylko) warto przeprowadzić oczyszczanie organizmu. Istnieją różne odmiany postu, na wodzie, na chlebie i wodzie, sokowy oraz warzywno-owocowy. Ten ostatni silnie wypromowany przez dr Ewę Dąbrowską przekonał mnie do wypróbowania. Dieta ma charakter głodówki leczniczej.
Oczywiście nim podjęłam się "zadania" wcześniej odpowiednio do tego przygotowałam, przeczytałam książki, słuchałam wykładów.

W jakim celu?

Kuracja ta alkalizuje, odtruwa, wzmacnia własne, samoleczące mechanizmy, przywraca zdrowie. Stosuje się ją by wzmocnić organizm, oczyścić go z toksyn, odmłodzić, zwiększyć energię, poprawić wydolność psychofizyczną. Dieta ta okazała się skuteczną metodą leczenia wielu chorób (o wskazaniach przeczytać można tu -> (link). Oczywiście, wiele osób uważa ją za najlepszy sposób na odchudzanie. Zrzucone kilogramy są tu tzw. efektem ubocznym.
Mnie od przedwiośnia męczyły zawroty głowy, miałam kłopoty z koncentracją i ziemista cerę, jakiej nie poznawałam i oczywiście waga, która pomimo starań stała w miejscu.


Jak przeszłam post?

Pierwsze trzy dni męczyła mnie okrutna migrena. Miałam może pecha, bo pierwszy dzień postu przypadł na początek okresu. Oczyszczanie podwójne.
Przypomniały mi się "ciążowe" mdłości! Nie wiem, jak miałabym znieść to kolejny raz... Czułam się jak na statku. Głowa falowała.
Z początku rzuciłam się na jedzenie, jakbym nigdy nie widziała warzyw. Po dwóch dniach, tak mnie mdliło, że zastanawiałam się, czy słusznie robię... Po trzech dobach, rzeczywiście, jak większość osób mówi: głód staje się mniejszy. Próbowałam różnych przepisów na gotowane i pieczone warzywa, ale niezbyt mi smakowało.
Jajecznicy z kalafiora czy pizzy z kalafiora - raczej nie zrobię nigdy więcej, bo nie potrafiłam zjeść pół talerzyka. Stwierdziłam zatem, że tylko owoce i woda mnie uratują. Pożyczyłam sokowirówkę i po porannym koktajlu jabłkowo-pomarańczowo przestałam jeść w ogóle. Głód coraz bardziej ustępował. Nie miałam ochoty na jedzenie. Na warzywa nie mogłam patrzeć. Codziennie zatem wypijałam wodę z cytryną, na śniadanie piłam jabłkowy koktajl, jadłam garść malin, na obiad jeśli już pomidora, a na kolację grejpfruta lub cytrynę. Przez cały czas nawadniałam organizm wodą i naprzemiennie pokrzywą i miętą.
Dziewiątego dnia obudziły mnie wymioty, ale nadal nie przestawałam wierzyć w prawdziwość tej metody. Następnego dnia... o dziwo wstałam jak nowonarodzona, powrócił apetyt, ale warzywa nadal ciężko mi wchodziły. Do końca dwutygodniowego postu czułam się już dobrze, ale praktycznie tylko piłam i podgryzałam owoce.


Efekt:
Po przebudzeniu co rano zerkałam w lustro i nie mogłam nacieszyć się płaskim brzuchem.
Waga wskazała minus sześć kilogramów. Organizm dostał solidny bodziec do odnowy.
Nie mam ochoty w ogóle sięgać po mięso. Wiecie co dla mnie najważniejsze? Czuje się silniejsza psychicznie. To było dla mnie naprawdę duże wyzwanie. Wcześniej nie potrafiłam wytrzymać bez jedzenia nawet kilku godzin.
Wiem już, że będę teraz wracać do postu. Póki co - sokowego - co poniedziałek.
Nie wiem ile w tym wszystkim jest sugestii, ale zawsze staram się słuchać swojego organizmu.


Co jeść?

W czasie detoksu należy spożywać jedynie wybrane warzywa, są to m.in: marchew, buraki, seler, pietruszka, kapusta, cebula, pomidory, zioła, kiszonki, a z owoców grejpfruty, jabłka, cytryny. Nie wolno nic poza dozwolonymi warzywami i owocami, ponieważ zahamują proces spalania tłuszczu i zwyrodniałych tkanek.

Co warto wiedzieć?

Łatwo nie jest. Dla uzależnionych od kawy lub jak ja słodyczy to swego rodzaju katorga. Wszystko jednak jest w naszej głowie. O ile nie czułam fizycznie głodu czekolady, tak codziennie marzyłam o pachnących czekoladkach.

Oczywiście do przeprowadzenia diety są jak zawsze przeciwskazania o których warto przeczytać.
Mój post potraktujcie jako zachętę do postu. Przed rozpoczęciem warto skonsultować się z lekarzem. Więcej szczegółów znajdziecie u źródła, czyli w książkach pani dr Ewy Dąbrowskiej.



Przygoda z fotografią mody

Luty zapamiętam na długo. Miesiąc pełen nauki i nowych, bardziej życiowych wyzwań.

W grudniu konkursie fotograficznym Portret 2017 otrzymałam wyróżnienie, a jednocześnie zaproszenie na warsztaty. Dzięki temu odwiedziłam ostatnio stolice i wzięłam udział w Kursie Fotografii Studyjnej: Moda, Portret, Postprodukcja. Bardzo mi się podobało :).
Nieznana mi dotąd fotografia mody odkrywa teraz przede mną swoje tajemnice. Dużo oglądam i czytam. Wiem już, że to naprawdę niełatwa sztuka, a jej realizację trzeba naprawdę czuć. Dokąd zaprowadzi mnie ta droga? Jeszcze nie wiem, ale cieszę się, że mogłam postawić kolejny krok.

Poniżej moje kadry, wykonane w czasie kursu, a przygotowane do publikacji już w domu.
Pozowała nam piękna modelka: Karolina Bień, o fryzurę i make-up zadbała Magdalena Wojcieszuk, Supervizorem był Sebastain Siębor, zdolny fotograf modowy. Sesja odbyła się w studio Bakarum w Warszawie.

Po drugim dniu kursu czekała mnie kolejna niespodzianka - spotkanie z dawno niewidzianą koleżanką ze studiów dziennikarskich. Przemiły wieczór, którego nie zapomnę. Zawsze mało i krótko, ale intensywnie! :)

Mam nadzieję, że Karolina w moim obiektywie przypadnie Wam do gustu :) Uściski przedwiosenne!  
















Wyczekując wiosny

W szarości dnia codziennego szukałyśmy kolorów...

Zima chyba zmierza ku końcowi... Coraz więcej głosów spragnionych wiosną osób. Nie wiem czy pamiętacie, jeszcze trzeba przeżyć przedwiośnie. Dla mnie to zawsze najsłabszy czas w roku. Podobnie i teraz, pomimo długiego snu czuję się niewyspana, zmagam z bólami głowy. Mój organizm usilnie próbuję nadążyć za zmianami w przyrodzie...




Myślę, że niejedna osoba ma podobnie. Dlatego, jak to wszystko udźwignąć przypominam w starszych, ale zawsze aktualnych artykułach.
O tym Jak przechytrzyć przedwiośnie? Pisałam -> tutaj. Jeśli chcecie sprawdzić, czy jesteście gotowe na wiosnę? -> zapraszam.

Zima rozleniwia prawda? Cóż, pora budzić się z zimowego snu i wziąć się do działania. Na wiosnę będziemy przyszykowane :) Na początek długi spacer! Lepiej dotleniony umysł działa efektywniej!

Dość miałam ostatnich huśtawek pogodowych, razem z Majeczką uchwyciłyśmy na zdjęciu chyba ostatnie już w tym roku połacie śniegu. Dla wzmocnienia efektu popędziłam po ukochane tulipanki. Chyba nic nie wprowadza tak w wiosenny klimat jak te kwiaty, prawda? :)
Na dworze tak ponuro, pasteli nam trzeba i.... słońca. Jeszcze trochę i wszystko nabierze kolorów.  



Księżniczka i żaba

Podobno im brzydsza żaba, tym ładniejszy książę :)

Uwielbiam tę wyobraźnie dzieci i staram się ją wykorzystywać podczas sesji... Wystarczy, że w kilku słowach opowiem im w co się pobawimy, a one potrafią odegrać swoje role, tak naturalnie, że sama zaczynam wierzyć w tę bajkę.... 













Maja jest przesłodką, wdzięczną modeleczką. Obiecuję, że jeszcze pokaże więcej jej zdjęć.
Tymczasem bardzo dziękuję za każde dobre słowo pod ostatnimi artykułami, tym z rocznicą bloga, jak i Dobro wraca. Niech Wam się wiedzie! :) 

Piąta rocznica bloga

Tydzień temu stuknęło Arcadii... pięć lat! Nie mogę w to uwierzyć :) Czas gna... A blogowy świat już zawsze będzie mi się bliski...

Prze ten czas powstało 278 postów. Mało i nie mało :). Mam nadzieję, że na dziesiątą rocznicę liczba będzie bardziej imponująca. Jakie posty były najpopularniejsze w poszczególnych latach?

W pierwszym roku bloga w 2013 Waszą uwagę przykuł Klimatyczny Kazimierz - relacja z mojej podróży do romantycznego Krakowa!

W 2014 roku popularność zdobył mój reportaż: Miasteczko, które zniknęło - historia naprawdę szalenie interesująca!

W 2015 najbardziej spodobał Wam się artykuł pt. : Wycieczka do przeszłości - niesamowite miejsce!

W 2016 chętnie odwiedzaliście: Dwór w Maciejowcu. - Koniecznie muszę się tam wybrać ponownie, by sprawdzić, jak ma się rozwój prac na dworze i pobliskim pałacu!

W 2017 najwięcej czasu spędziliście ze mną: Na zamku księcia Henryka. - zabytek odbudowywany z wielkim serduchem!

Bezapelacyjnym rekordzistą przez wszystkie lata jest: 10 magicznych miejsc na Dolnym Śląsku, które musisz odwiedzić :)

Dziękuję, dziękuję, że wracacie! ♥ 
W tym miejscu może powinien być autoportret? :) W życiu szukam stale "magicznych" miejsc i chwil, zatem z takiego miejsca... Was ściskam :)! 
Ps. zdjęcie wiele kg temu :)




Siłę i inspirację czerpię ze wschodów słońca... te nad wodą uwielbiam najbardziej, więc dzielę się z Wami jeszcze wspomnieniem z jesiennego Helu.




Ps. Nigdy nie odpowiadałam na Wasze komentarze pojedynczo, a zbiorczo. Po latach stwierdziłam dopiero, że by zachować z Wami, stały, lepszy kontakt będę odpowiadać każdemu z osobna. Jeszcze raz dziękuję, mega mocnooo za wszystko! 

Dobro wraca

Każde wyrządzone przez nas dobro - wraca. Podobnie zło, wyrządzisz coś złego, wróci do Ciebie z podwójną siłą. 

Im dłużej żyje, tym częściej się o tym przekonuję. Niesamowite, jak czasem szybko to potrafi zadziałać :) Zapewne macie podobne doświadczenia? Chętnie poczytam, czy wydarzyło Wam się coś podobnego?

Dobro wraca jak bumerang. Pamiętam dzień, kiedy zastanawiałam się nad sprzedażą ubranek, ale w ostateczności postanowiłam, że oddam je za darmo. Jeszcze tego samego dnia dzwonek, kurier i wielka paczka ubranek, które ktoś inny sprezentował tym razem mi! :) Uśmiechnęłam się w duchu do siebie. Dobro wraca.
Nie zawsze jest tak pięknie oczywiście. Ludzie gady też chodzą po świecie. Przez swoją naiwność trafiałam ostatnio na oszustkę. Kto by powiedział, starsza pani, pracująca w publicznej instytucji... Po kilka razy zarzekała mi się, że zapłaciła mi za towar, który jej wysłałam. Wierzyłam. Pomyłka jakaś - zwalałam w myślach na bank, nie na... Człowieka. Moją łatwowierność naciągnęła do tego stopnia, że oszukała mnie tak dwa razy. Po grzecznym upomnieniu się o należność zostałam... zablokowana. Poczułam na sobie kubeł zimnej wody...
Przykre, jak jeden oszust potrafi odebrać nam wiarę w innych ludzi, którym potem trudno będzie już zaufać. Ta osoba pewnie zapomniała lub wcale nie wierzy, że zło powraca! Ją tez ktoś może wyrolować...
Może to jednak nie ja jestem ofiarą? Ja straciłam tylko pieniądze...rzecz nabytą... Ona moim zdaniem dużo więcej.
Rozgoryczona przeglądałam ulubione profile wnętrzarskie, zobaczyłam piękną gwiazdkę z patyków.... Jej właścicielka zostawiała mi wiadomość, że chce mi ją podarować! Ale jak? Obca obcej i za nic? :)! Na szczęście są jeszcze i tacy ludzie na świecie...!

Ostatnio dużo myślę o bezinteresowności ludzi. Dlaczego tak mało jej w naszym współczesnym świecie? Pomagam obecnie w organizacji kolejnego turnieju charytatywnego. Dwóch chłopców walczy z okrutną nowotworową chorobą. Codziennie piszemy do mniej lub bardziej sławnych osób. Nikt nie prosi o pieniądze. Tych nie przyjmujemy, chodzi tylko o gadżety, które będą fantami na loterii. Skrzydła podcina nam czasem egoistyczne rozumowanie -w tym przypadku- dam, gdy coś z tego będę miał... dużą reklamę lub inną korzyść na przyszłość. Dziś mało kto chce coś podarować, a zostać anonimowym... Bo tak za nic? Bez żadnego interesu?

Dziś potrzebuje pomocy ktoś, jutro możesz potrzebować Ty... Szkoda, że tak mało osób o tym myśli.
Są ludzie i parapety, jak ostatnio powiedziała mi moja znajoma :).

Na szczęście są i dobrzy bezinteresowni! Jakież było moje zdziwienie, gdy moja siostra odebrała przy mnie telefon z wiadomością, iż obcy człowiek chce podarować jej telewizor (swój pechowo straciła). Nie mogła powstrzymać łez... Tego samego dnia, człowiek z drugiego końca Polski nadał paczkę. Siedziałyśmy w ciszy i zdumieniu. Tacy ludzie są naprawdę? Tak! Śmiertelnie chory, jak się okazało mężczyzna, czuje potrzebę dzielenia się.... Jakie to piękne. Niech dobro do niego i Was wszystkich ludzi dobrej woli powraca ze zdwojoną siłą! :) 





Z wiatrem w chabrach...

Od niej wszystko się zaczęło... od złotowłosej dziewczynki, którą zobaczyłam pośród traw, jak pląsa radośnie pomiędzy chabrami. Co chwilę przystaje i przymyka oczy... Biega, śpiewa, marzy.

Takie miejsce zapragnęłam stworzyć. Pokazać szczęśliwy świat od strony tych najmłodszych... Krainę pełną naturalnego piękna, baśni, gdzie prym wiedzie nieograniczona wyobraźnia dzieci...

Tak powstało Logo Arcadii, dziewczynki o eterycznej urodzie z bukietem polnych kwiatów. Jak Wam się podoba? 


Fot. Mysioogonek 


Moje letnie inspiracje.... :)





Zimowa bajka

Zima maluję najpiękniejsze scenerie! Korzystając z białego puchu przed mój obiektyw zaprosiłam Jagódkę, dziewczynkę bliską memu sercu. 

Kiedyś byłam jej nianią, dziś... ciocią i... fotografem :)
Dziewczynka z zapałkami, Królowa Śniegu, Księżniczka - przeczytałam różne komentarze na moim fan pagu... A Wam co podpowiada wyobraźnia? :)

Korzystając z okazji Nowego Roku wszystkim czytelnikom życzę by w Waszym życiu pojawiały się coraz to śmielsze marzenia, a przy tym nie zabrakło Wam odwagi w dążeniu do realizacji.