Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Dom. Pokaż wszystkie posty

Dom czy mieszkanie?

A gdyby tak pewnego dnia sprzedać mieszkanie i uciec do domu wieś? A może zostawić w tyle dom i zamieszkać w bloku?

Którą opcję wybieracie? Która jest Wam bliższa?

Wychowałam się w domku z ogrodem i gospodarstwem. Splot różnych wydarzeń spowodował, że wylądowałam w bloku. Piszę, wylądowałam, bo wiem, że nigdy sama świadomie nie wybrałabym blokowiska. Jak się czuję? Jak w klatce. Delikatnie rzecz ujmując, używam określenia: w hotelu. Jeden dom, w którym każdy ma swój boks. Nie czuję tu prywatności, wszystkie decyzje podejmowane są bez naszego udziału.
Jakiś czas temu pomalowano nam balkon, bez słowa wystawiono rachunek. Nie mieliśmy do powiedzenia nic, jedyne co mogliśmy to skorzystać z systemu ratalnego.
Niebawem czeka nas wymiana elewacji, otrzymaliśmy pismo z decyzją o olbrzymim kredycie na remont nałożony na wszystkich mieszkańców. Co mamy do powiedzenia? Nic, decyzje są podejmowane bez naszego udziału, musimy zacisnąć pasa i szykować się do spłacania.

Blok jest coraz starszy, w związku z czym opłata na fundusz remontowy coraz większa. Czynsz co kilka miesięcy wzrasta. Od ponad miesiąca pozostajemy bez gazu, bo ktoś - znów odgórnie zarządził o zmianie gazomierzy, które nie zostaną wymienione dopóki...uwaga... nie będzie wszystkich mieszkańców w domu. Wyobrażacie sobie już chyba, jakie są na to szanse?

Po przebudzeniu mam manię wychodzenia na balkon - bez względu na porę roku - uwielbiam zaczerpnąć świeżego powietrza... hmm właśnie "świeżego" i tu zaczynają się moje nerwy na dzień dobry. Sąsiad z dołu ma podobne zamiłowanie, tyle że puszcza sobie przy okazji "dymka"! Smród papierosów nigdy nie zatoleruję.
Gdy się ogarnę ze śniadaniem, toaletą i innymi czynnościami porannymi, włączam komputer by zacząć pracować, wówczas ktoś właśnie zaczyna pracować i odpala wiertarkę. Czy zawsze musimy pracować "razem"?
Gdy zaczynam dzwonić telefonem, psy sąsiada jak na złość zaczynają upominać się o spacer. Dni zlatują mi ostatnio na domowej wojence.

Niedostosowanie się do ciszy nocnej też jest normą. Wieczorem, gdy kładę się do łóżka mam też dodatkowe atrakcje w postaci audycji pod nazwą małżeńska kłótnia za ścianą, kąpiel lub co gorsza inne łazienkowe rytuały i cały szereg odgłosów im towarzyszący.

A idź pan z tym blokiem. Szczerze mam serdecznie dość. Stojąc przed wyborem: dom czy mieszkanie wybrałabym wolnostojący domek! Bo kocham ciszę, niezależność i harmonię.


Jeśli komuś nie przeszkadza hałas, nie dziwię się, że wybiera mieszkanie. Jest wygodnie, jest ciepło - co najczęściej chwalą blokersi :). Wracam do domu i nie muszę martwić się o opał, o nastawienie pieca, jest natychmiast ciepło. Więcej plusów nie pamiętam, a że mieszkam w bloku serdecznie żałuję.

Jak to mówią, przy domu zawsze jest robota. Trzeba być oczywiście sprawnym i aktywnym by utrzymać dom w dobrym stanie.
Remonty tak - z własnej kieszeni - ale to remontować mogę, co chcę i kiedy chcę, kiedy ja mam na to fundusze, a nie kiedy jest to na mnie wymuszone z góry, jak ma się to w przypadku bloku.


Mieszkańcy blokowisk zarzucają właścicielom domostw, że ci zbyt dużo czasu tracą na dojazdy do pracy. Niekoniecznie. Nie zawsze posiadanie domu oznacza życie na "końcu świata". Domy często stawiane są na obrzeżach miast z dogodnym dojazdem do szkoły, pracy, ośrodków kultury.

Jako uciążliwości posiadacze domów wymieniają najczęściej duże płatności za ogrzewanie. Zimy ostatnio są coraz lżejsze, w związku z czym koszta mogą okazać się nieduże. Nie jesteśmy uzależnieni od elektrociepłowni. Możemy palić w piecu, wtedy kiedy mamy na to ochotę, nawet wczesną wiosną czy jesienią, gdy w bloku jesteśmy skazani na decyzję odgórną, tak piec odpalamy w domu wtedy, kiedy tego potrzebujemy. Jeżeli chwilowo nie mamy pieniędzy na ogrzewanie, nie grzejemy, możemy tym samym zaoszczędzić pomniejszając nasz rachunek. Nie ma też chyba bardziej romantycznego wieczoru, niż ten przy trzaskającym drewnie z kominka... :)

By utrzymać ogród w nienagannym stanie potrzeba sporo siły i czasu, ale plusy przecież z jego posiadania można wymieniać długo: własny warzywnik, najzdrowsze owoce, gardenparty, bezpieczny miejsce do zabaw dla dzieci. Uwielbiałam przynosić do domu świeże kwiaty prosto z ogrodu. Oczywiście, dla tych, co lubią pracę wokół domostwa, pielęgnacja własnej działki jest czystą przyjemnością.

Niewątpliwie dla osób kochających zwierzęta to dom z działką będzie idealnym rozwiązaniem. Osobiście to dla mnie bardzo ważne, bo wychowałam się wśród dużej ilości zwierząt, a teraz marzę choćby o psie. Przed blokiem, gdzie wychodziłabym na spacer z czworonogiem znajduje się ruchliwa ulica. Sami przyznacie, że to nie są godne warunki na życie ze zwierzęciem. Mało tego, dla starszego pupila, jak i osoby schody mogą okazać się prawdziwym utrapieniem.

Najlepiej jest porównać koszty utrzymania nieruchomości.
Generalnie cena za metr domu wychodzi mniej, niż za metr nowego mieszkania.
Ceny mieszkań deweloperskich dziś nawet w miastach średniej wielkości bywają przerażająco duże. Jeszcze taniej może wynieść nas wybudowanie domku, licząc łącznie z zakupem działki. Temat jest tak obszerny, że przykładów można by mnożyć. Ceny poszczególnych rejonach Polski tak bardzo się różnią, że nie chciałabym tu żadnej ze stron urazić. Jako przykład mogę zaś podać domek, którego budowa według specjalistów z extradom może wynieść niewiele ponad 200 tysięcy złotych.

Tebe to popularny projekt bardzo funkcjonalnego domku. Niewielkie gabaryty domu pozwolą dopasować go każdej, nawet małej działki. Jego tradycyjna forma będzie pasować do wiejskiego jak i podmiejskiego otoczenia. Za postawienie domku o powierzchni użytkowej niespełna 84 m zapłacimy tyle- co trzypokojowe mieszkanie w bloku. Czy nie warto?

Gdy zechcemy zmian, dom zawsze można przebudować. Ulepszyć taras, zmienić kolor, dobudować werandę. Wszystko w zależności od naszych upodobań i zmieniających się gustów.
Może znacie jeszcze jakieś inne projekty domów, które są proste i niedrogie w budowie, a zarazem o małej powierzchni?

Zdecydowanie wolałabym mały domek, niż duże mieszkanie w apartamentowcu, a Wy?
Może zapomniałam już jak wiele obowiązków niesie ze sobą posiadanie domu, oświećcie mnie! :)
Jestem ciekawa Waszych opinii. 



Projekt domu Tebe WOE1021


Nowoczesny dom góralski

Zdjęcia zdjęciami (dziękuję Wam za uznanie!), wciąż nie ustaje w mojej wnętrzarskiej pasji! Nałogowo oglądam strony z nieruchomościami, niedawno doszły też katalogi projektów domów...

Na popularnym serwisie społecznościowym należę do kilku grup o tematyce budowlanej. Praktycznie pod każdym postem, który ktoś wrzuca ze zdjęciem swojej budowy pojawia się pytanie: ile?! I zapewne będzie się ono już zawsze pojawiać... a przecież ten sam projekt można zrealizować na setki sposobów. Szkieletowy, murowany, prefabrykowany... A wnętrze, wykończenia, dach, okna, drzwi, podłogi... Ktoś zadowoli się panelami, a ktoś inny musi mieć kafle lub beton polerowany... Kwestia ogrzewania to już kolejny temat rzeka. Czy da się postawić w dzisiejszych czasach dom w cenie mieszkania? Oczywiście, że tak, ale mieszkanie to dla kogoś m3 w małym miasteczku, a dla kogoś kawalerka w metropolii...
Tak naprawdę wydaje mi się, że wszystko tak naprawdę zaczyna się od... działki. Piękna działka to podstawa.
U nas w Karkonoszach nie łatwo o właściwy dobór chaty do górzystego terenu.
Przyznam, że nie mogę patrzeć na "królewskie" wille stawiane w tym miejscu. Dla mnie poszanowanie lokalnego charakteru przestrzeni to podstawa budowy domu!

Szukając domu, który idealnie wpisuję się w górski krajobraz trafiłam na Projekt domu Kaskada II BBA1732 nawiązuje swoim wyglądem do stylu góralskiego.
To wymarzony domek dla tych, którzy lubią obcować z przyrodą i szukają swojego miejsca z dala od zgiełku miasta. Taki górski dom gwarantuje ciszę i spokój.
Powierzchnie zaplanowano na 160 metrów, co jest optymalnym rozwiązaniem. Dom jest piętrowy, jego powierzchnie podzielono na strefę nocną i dzienną. Tak skonstruowana strefa dzienna sprzyja integracji rodziny. By móc się w pełni zrelaksować można udać się w każdej chwili udać się do osobnych pokoi, gdzie można w spokoju pouczyć się, popracować lub po prostu zapaść w błogi sen.
Na parterze zaplanowano hall, kotłownie, łazienkę i jeden pokój.
Część dzienna zapowiada się wyjątkowo przestronnie. Na 61 metrach znaleźć ma się kuchnia ze spiżarką (oj spiżarka, marzenie chyba każdej pani domu, prawda?), jadalnia, pokój dzienny, druga łazienka. Do tego niewielki wiatrołap. Kuchnia spora, 10 m, więc w pełni ustawna i funkcjonalna. W salonie obowiązkowo kominek. No bo jak to zimą w górach bez kominka? :) Puchate bambosze, ciepła herbatka i możemy wpatrywać się w trzaskające płomyki...  :) Nic tak, jak ogień nie nadaje wnętrzu ciepłej atmosfery.
Na poddasze poprowadzą nas schody. Tu znajdą się aż dwa pokoje i uwaga :), trzecia łazienka.
Konstrukcję budynku zwieńczono dachem dwuspadowym, co jest zdecydowanie prostszym i niedrogim rozwiązaniem.
Ciepłe przytulne wnętrza można pięknie wykończyć drewnianą okładziną.
Dom przypadł mi do gustu, bo łączy w sobie elementy tradycyjne z przodu budynku i jednocześnie nowoczesne z drugiej strony.

Dom powstał z myślą o tych, którzy chcieliby zbudować dom w technologii murowanej.
Najbardziej podoba mi się taras. Nie trzeba się daleko oddalać by widzieć góry, jak na dłoni, by rozkoszując się popołudniową herbatką mieć bliski kontakt z naturą. Działka z domem w otoczeniu gór to rynku prawdziwy rarytas.. :)

Szczegóły dotyczące tego konkretnie projektu znajdziecie na stronie extradom.pl





Mały zielony domek

Są takie domki, które od pierwszego wejrzenia wywierają nas nieodparte wrażenie: chcę tam mieszkać! :). Tak też było z tym pośrodku parku w stolicy Austrii. 

Nagle ludzie wokół przestali istnieć... moi współtowarzysze zniknęli mi z oczu. Dla mnie liczyło się jedno. Chciałam podejść bliżej tego małego biało-zielonego domku....
Maleńki jest, ale niezwykle przytulny. Znakomicie zadbano o klimatyczne dodatki na zewnątrz, które dodają mu rustykalnego charakteru.
Jak malowany, prosto z bajki. Obejrzałam wszystko dookoła, a po zaglądnięciu do środka okazało się, że to... dom dla królików :). Tak, w tej uroczej chatce, gdzie pomieściłaby się niewielka rodzina, mieszkają tylko te cudne futrzane zwierzątka... Obejrzyjcie zatem razem ze mną....








































Morska przemiana

Wygląda na to, że morza w tym roku nie zobaczę... Morski klimat zawitał za to w moim domu.

Kredens kupiłam już ponad rok temu. Przyjechał do mnie z zimnej Norwegii. Dotychczasowy, naturalny kolor drewna nie przeszkadzał mi do czasu, gdy zapragnęłam letniej zmiany. Tak to już chyba bywa, że wraz z nadejściem życiowych nabieramy ochoty na te w bliskim otoczeniu.
Bardzo lubię bawić się w meblowe metamorfozy. Sięgnęłam po farbę kredową inną, niż dotychczas i niestety jej połączenie (nie wiem dotąd czemu) z woskiem przyprawiło mnie prawie o zawał! Po godzinach pracy, odciskach na dłoniach, farba zaczęła schodzić. Odetchnęłam i następnego wzięłam się do pracy... na nowo.
Czasem dopadają nas chwile, gdy coś wydaje nam się już nieosiągalne, warto wówczas zatrzymać się, wziąć głęboki oddech, a najlepiej przespać się :) by wstać z nową nadzieją: teraz będzie lepiej. Siła jest w nas. :)

Chciałam by mebel nabrał marynistycznego charakteru, dlatego zadbałam by na "białym klifie" dodać niezastąpionych latem: niebieskich barw. Dywanik i wazon w paski, figurka marynarza i lampiony z piaskiem, kamieniami, pamiątkami znad morza.












Najtrudniej jest podnieść się na nowo. Po ciężkich przeżyciach ostatnich tygodni nabrałam dystansu do pewnych rzeczy i osób, ale także... wiary i sił. Czas na przemyślenia sprawił, że już wiem i nie pytam: dlaczego mnie to spotkało. Serce bolało, ale dusza jeszcze szybciej sobie z tym poradziła. Każde doświadczenie czegoś nas uczy, warto by z każdego wyciągać lekcje na przyszłość.
Dziękuję, że wciąż jesteście z Arcadią, piszecie, pytacie. To pokrzepiające i motywujące :).
Wierzę, że jeszcze wiele wspaniałych nieodkrytych miejsc przed nami...
Za chwilę weekend. Straszą, że to ostatnie tak ciepłe dni! Korzystajcie ze słonka. ♥  Miłego! :)

W morskim klimacie

Idzie lato! Codziennie nabieram ochoty na morskie wojaże :). Nie ma dnia bym nie marzyła o szumie fal i rozgrzanym piasku...


Wraz z nadejściem ciepłych dni we wnętrzach i modzie stale odnawia się trend marynistyczny. Pogodne biało - błękitne barwy przenoszą nas myślami do wymarzonych wakacji. Osobiście uwielbiam ten styl.
Czy pasuje on tylko do domku letniskowego? Myślę, że nie. Czasem kilka akcentów, jak wianek, tapeta, kosze, świeczniki wystarczą by w blokowym mieszkaniu czy kamienicy stworzyć lekki nadmorski klimat.






Czy wraz z nadejściem lata budzi się w Was ochota na zmiany nawiązujące do nadmorskich trendów? Mi natychmiast przyszedł do głowy pewien pomysł, gdy zobaczyłam najnowszą kolekcję GreenGate.






Jak nie kochać przedmiotów tej firmy?! Po prostu idealne... :)
Na moim Instagramie @aldia.arcadia możecie wygrać wazon ze powyższego zdjęcia. Cała kolekcja Sally Indigo dostępna jest w sklepie sponsora nagrody KateHome.pl

W blogosferze jak co roku pojawią się już pierwsze letnie aranżacje. Nasze wspaniałe, polskie rękodzielniczki pewnie pracują pełną parą :). Możecie coś polecić w tym temacie? Jakieś posty z innych blogów, może ktoś szyje marynarskie poduchy? Piszcie! Ze względów czasowych nie wszędzie nadążam dotrzeć....
Ostatnio na facebooku wpadły mi w oko rybki Dorotki z Nutki Nostalgii. Prawda, że urocze? :)


Aa łapka w górę, kto w tym roku wybiera się nad morze? Wolicie Bałtyk czy może za granicą? :) Pięknego, ciepłego weekendu

Loft Love, czyli za co kochamy lofty

Gdyby jeszcze zimą ktoś powiedział mi, że pokocham lofty postukałabym się w głowę. Z nowoczesnością nigdy nie było mi po drodze...

Sielski domek, ogródek z malwami i kolorowy płotek - tak widziałam miejsce swoich marzeń. Wynikało to oczywiście z tęsknoty za dzieciństwem, które spędziłam w wiejskim domu.
Gdy zostałam mamą odmieniło się wszystko, także jak widać poczucie estetyki :). Szukając rzeczy dla dziecka stopniowo zakochiwałam się w nowoczesności...
Pamiętam, gdy lata temu koleżanka napomniała mi, że chce kupić loft. - Hmm? To jest to dziwne, ceglaste, pełne rur "coś"? - nie dowierzałam, że takie kolosy mogą się podobać. A jednak! Mam wrażenie, że fanów minimalistycznych rozwiązań ciągle przybywa.

Idea loftowych wnętrz narodziła się zaledwie pół wieku temu na nowojorskim Manhattanie, a dziś rozprzestrzenia się po całym świecie. Na pewno dobrze czują się nich miłośnicy dużych miast. Przyjrzyjmy się zatem, za co tak naprawdę kochamy lofty?

Przestrzeń

Lofty najczęściej są wysokaśne. Na tyle wysokie, że dobudowuje się antresole. Nie ma jak spanko z widokiem na całą chatę :). Bywa, że nie ma żadnych ścianek działowych. Kuchenną granice wyznacza jedynie wyspa.


Okna

Kto by się tam przejmował myciem, gdy ma taaaki widok! Wielkie okna to podstawa aranżacji loftu. Uwielbiam jasność. Najlepsze według mnie są okna półokrągłe. Mieszkańcy loftów nie wiedzą co to firanki i zasłony. Okna mają wpuszczać do środka jak najwięcej światła.


Cegła

Ceglane ściany to podstawa loftu. Surowy kształt cegły jest ponadczasowy. Jej kolory można dziś do woli wybierać. Najlepiej oczywiście, gdy niosą ze sobą historię.


Metal

Metalowe rury jeszcze mnie nie przekonały, ale za to odkryte belki jak najbardziej! W loftach sporo jest stali i szkła. Fotele mają metalowe nóżki, krzesła lubią się obracać, a schody i balustrady często robione są ze szkła.


Lampy

Charakterystyczne dla industrialnej stylistyki oświetlenie. Mile widziane są czarne. W końcu dzięki wielkim oknom i tak jest dość jasno. Dla wzmocnienia efektu zostawiamy nieosłonięte żarówki.


Design

Designerskie dodatki tworzą nowoczesny, z zarazem indywidualny klimat. Oryginalnie wypadają wszelkie gadżety typu stary sejf, metalowa szkolna szafka i szyldy. Do loftu doskonale pasują obrazy dobrej sztuki współczesnej.


Meble 

Kluczowym elementem jest stylowa sofa. Najlepiej by stała na środku salonu. Częstym detalem jest też wielka biblioteka z książkami. Do tego kawowy stolik i oczywiście metalowe krzesła.


Uniwersalna biel i szarości doskonale pasują do loftów, dodatkowo optycznie powiększają wnętrze. Ja na pewno nie wytrzymałabym i dopełniła mieszkanie kilkoma nasyconymi kolorami.
Ostatnio zaświeciły mi się oczy, gdy zobaczyłam musztardowy fotel. Szok. Jak ja zawsze nienawidziłam tego koloru.
Loftom stale zarzuca się surowość. By je ocieplić można dodać dywany i dopasować poduszki.
Dość słowa pisanego, teraz coś dla oka. Podziwiajcie, wybierajcie, inspirujcie się.... :)

/1/


/2/


/3/



/4/


/5/



/6/



/7/


/8/

Przepiękne są prawda? Eh, i co teraz z moją słodką tapetą w kwiatuszki, koronkami, wiklinowymi koszyczkami? Nie za szybko pójdą do lamusa, a jednak koncepcja nowych zmian wciąż się zarysowuje.
Widzielibyście się w takim wnętrzu? A może ktoś z Was jest szczęśliwym posiadaczem loftu? :)

Wiosna w domu

Wiosna zagościła w moim domu :). Dzwoneczki, żonkile, narcyzy, bazie i.... zajączek :). Bez tych akcentów nie wyobrażam sobie oczekiwania na cudowne święta Wielkanocne.

Zapraszam w moje skromne progi, gdzie już czekam na Was z życzeniami: Radosnych świąt!
Otwórzcie serca. Doznajcie szczęścia. Poczujcie miłość. :) Cieszmy się z pięknej ciepłej wiosny!



















Magia świątecznych chwil

Nie ma dwóch takich samych świąt. Jednego roku jesteśmy szczęśliwsi, innego dokuczają nam problemy, choroby. Raz pod choinką spełniają się marzenia, innym razem dopada nas nostalgia.

Jakby nie było, ja zawsze staram się wyłuskać te magiczne chwile, te wyjątkowe świąteczne momenty na które czekamy przez wiele miesięcy....
Tym razem zmuszona byłam spędzać święta w pozycji leżącej, ale dzięki pomocy męża udało mi się wiele razy uśmiechnąć :).
Moje kąty ustroiłam w klimacie, jaki lubię najbardziej, czyli typowe vintage z elementami skandynawskimi :). Dzielę się z Wami moją magią domowej ostoi, tak jak i życzeniami....
Wyjątkowo Szczęśliwego Nowego Roku Kochani!