Wiecie, że myśli są jak bumerang? Przyciągaj tylko te dobre! Podobnie z marzeniami! ;)
Jeszcze rok temu marzyłam o białym kawowym stoliku w stylu francuskim. Widziałam go oczami wyobraźni do tego stopnia, że żaden ze stołów przeglądanych w Internecie nie chwytał mnie za serce. Grosiki, które zgromadziłam nie pozwalały poszaleć, więc olx przeglądałam tak miesiącami... Pewnego razu voila! Odważyłam się i napisałam do sprzedawcy: "Mam tylko x pieniędzy, nie mam więcej. Jeśli sprzeda mi pan ten stolik, spełni pan jedno z moich marzeń". W odpowiedzi dostałam.... zapytanie o adres! :) Polecam szczerość. Są jeszcze mili ludzie na tym świecie!
Ciemny kolor oczywiście nie pasował do mojej ukochanej bieli, więc przemalowałam go na jaśniutko.
Kolor z domieszką ecru, ten sam co komódki i lustra. Uwielbiam starofrancuski klimat wnętrz!
Tylko tak było zimą. Teraz w mojej chatce zagościł iście wiosenny nastrój! :)
Całym serduchem wspieram rękodzieło naszych blogerek! :) Poduszkę z motylem i bieżnik w prowansalskim stylu uszyła dla mnie Ewcia z Shabby Shop, poszewka Home Sweet Home pochodzi z poduszkarni Karmelowej, a trzy koszyczki wykonała zdolna Kaisab. Miałam szczęście, wygrałam je w rozdaniu u Marci z My little home My passion.
Kocham tulipany! To zdecydowanie kwiaty numer 1 mojego życia :). Te piękne żółte dostałam od... uwierzcie mi - kobiety anioła :).
Motyw tych kwiatów urzekł mnie też na poduszce...
Wiem, że pogoda za oknem nie nastraja. W Karkonoszach głowę urywa. Nie podawajcie się jednak, cieszcie się zbliżającymi świętami, są tylko raz w roku! Wiosennego nastroju życzę! ♥
Wiosna to szczególna pora roku. Wszystko wokół pobudza się do życia. Kwiaty zaczynają kwitnąć, ptaki śpiewać. Świat zaczyna pięknieć z każdym dniem. Chce się bardziej żyć, chce się zmian... szczęśliwych zmian :).
Na Arcadii znajdziecie zawsze radosne inspiracje, odkryjecie ze mną ciekawe miejsca, a teraz także.... odwiedzicie niepowtarzalne domy! :)

Dotychczas pokazywałam Wam co prawda kilka razy małe, nietypowe domki, których wnętrza zachwycały tak wiele osób. Tylko, że źródłem były inne, zagraniczne strony. Teraz - Projekt: Arkadyjskie domy - zmienia to diametralnie. Sama wyruszę z aparatem i zapukam do drzwi pięknych domostw, by dzielić się tym czarem z Wami! :)
Unikalna nazwa pochodzi oczywiście od nazwy bloga :). Wierzę, że nie zabraknie fanów i podglądaczy mojej nowej serii postów.
Chcę zwiedzać i pokazywać Wam sielankowe chaty, siedliska, ale także oryginalne małe domki i mieszkania.
Wybierać będę te najbardziej sielskie, spokojne, nastrojowe, po prostu.... szczęśliwe! ♥
Co robicie od razu po przebudzeniu? Nie wiem, czy tak ma każdy, ale ja pierwsze co: patrzę w niebo, jakby dla upewnienia się - oto jestem, tu na ziemi, widzę niebo, żyję...
Lubię obudzić się wczesnym rankiem, tylko po to by usłyszeć świergot ptaków. Miasto jeszcze śpi. W oknach tylko gdzieniegdzie świecą światła, a na ulicach co jakiś czas przejeżdża auto...
Nocą nasze myśli są odważniejsze. Jestem marzycielką, więc czasem "wędruję" daleko. Dopiero wschód słońca budzi mnie, dając nadzieję na nowy piękny poranek. Dziękuję Bogu, że się obudziłam, że mogę wstać i zmieniać swoje życie stale na lepsze...
Wczesnym rankiem natura maluje najpiękniejsze obrazy! Zobaczcie. :) Z mojego okna cykałam kolejno: o piątej, szóstej, siódmej i ósmej rano...
Ten wschód słońca przyniósł mi nie tylko piękno, nadzieję i radość z nowego dnia. Ten wschód dodał mi wiary i odwagi w cele, które przed sobą stawiam. O jedynym z nich opowiem Wam niebawem :).
Powitaliście wiosnę? :) My w pracy na jej cześć machaliśmy kwiatami z bibuły. A w domu... zakwitła mi pięknie bialutka azalia. Jestem zachwycona tym kwiatkiem :).
Cicho, wiem, że na jelenia przyszedł czas. Dziś z nadejściem wiosny poszedł do szafy czekać na przyszłą zimę... Jutro poszukam jakiegoś wielkanocnego królika :).
W pierwszy wiosenny weekend u mnie jutro ma padać....śnieg! Mam nadzieję prognozy się nie spełnią :), słonecznego weekendu Kochani! ♥
Mam tak od zawsze. Za dużo pasji! Od dziecka interesowałam się olbrzymią ilością rzeczy...
Pamiętam małą bibliotekę na rogu do której często po drodze ze szkoły wpadałam po książkę. Bibliotekarka pytała: czym się interesujesz dziecko? I tu zaczynała się litania. Ciekawa świata pochłaniałam wszystko. Wypożyczałam książko o rasach psów, kosmosie, roślinach, sportowcach, wiersze, legendy, słowniki, bibliografie.
Koleżanki nigdy się ze mną nie nudziły :). Na łące, strychu, w szopie "otwierałam" szkoły i sklepy. Nigdy nie brakowało mi pomysłów do działania.
Podobno osoby o tak dużym spektrum zainteresowań mają trudności ze znalezieniem drogi zawodowej. Na moim przykładzie, wiem, że to prawda - mam pięć wyuczonych zawodów. Serce podpowiada mi co jest moim prawdziwym powołaniem, ale wciąż brak.. odwagi (?)
Zwykło się mówić: Rób to co kochasz, a nie przepracujesz w życiu ani jednego dnia.... Niewiele osób ma to szczęście, a przecież nasza praca powinna być naszą pasją... Jesteś takim szczęśliwcem?
Z tego co wiem dużo ludzi ma generalnie problem z znalezieniem pasji. Wbrew pozorom, nie każdemu przychodzi to natychmiast, czasem trzeba się trochę "napracować" by ją odnaleźć. Jak sobie pomóc?
Ja zrobiłam kiedyś listę swoich zainteresowań. No sporo tego było :), ale uzmysłowiło mi, że zawsze dużo mówiłam i pisałam.Wiecie, jaką falę miłych wspomnień to przywołuje? Naprawdę polecam :).
Co najbardziej lubiłaś robić jako dziecko, nastolatka? Na pewno macie dużo talentów i umiejętności, z których na co dzień nie zdajecie sobie sprawy.
Czasem z wiekiem zainteresowania się zmieniają. Dopisz zatem do listy rzeczy, które obecnie najbardziej Cię interesują. Jakie blogi czytasz najchętniej? Jakie strony zapisujesz w zakładki, co najczęściej "laikujesz"?
Gdy nadchodzi weekend, co robisz lub najbardziej chciałabyś robić? Dopisuj!
Im więcej czytasz, słuchasz, rozmawiasz masz większe szanse na jej odkrycie. Bywa, że trzeba latami pracować w kilkunastu różnych miejscach, by odkryć, co sprawiało nam radość, a czego nie znosiliśmy.
Skąd będziemy wiedzieć, że odkryliśmy prawdziwą pasję? O to się nie martw. Gdy znajdziesz właściwą drogę, natychmiast poczujesz, że to jest właśnie to! Ci, którzy mają odwagę stale rozwijać swoje pasje, częściej odnoszą sukcesy, mają głębsze więzi towarzyskie, z całą pewnością są szczęśliwsi.
Często bywa też, że tak naprawdę doskonale znasz swoją pasję, tylko robisz wszystko by odłożyć ją na dalszy plan. Największy błąd. Bez względu na wiek możesz robić, to co zawsze chciałaś. Niekoniecznie już zawodowo, ale z sensem traktować samą siebie. Zawsze lubiłaś tańczyć? Szkoły tańca stale organizują nowe kursy. Tango czy salsa? W dzisiejszych czasach wszystkiego można się nauczyć :). Zawsze podobał Ci się włoski? Przed wakacjami jeszcze zdążysz opanować podstawy! Jako dziecko uwielbiałaś malować? W czym problem? Bierz akwarele i leć na łąkę :). Piszesz wiersze? Szyjesz? A może gotujesz? Załóż bloga :). Dziel się z innymi...
Nigdy nie jest za późno! Mój znajomy, dusza- człowiek, ma ponad 70-lat i właśnie teraz odkrył w sobie pasję do... muzyki. Nagrywa i rozdaje kasety ze swoimi autorskimi piosenkami :). I co, powiesz, że na Ciebie to już nie pora?
Wyobrażasz sobie, przeżyć całe życie bez żadnego hobby? Uwierz mi, znam taką osobę. Nigdy nie interesowały ją moje zachwyty. Ostatnio spotkałam ją po kilku latach i zapytałam czy ma już jakąś pasję... Tak. Silne używki stały się jej sposobem na "radosny żywot". Niespełnieni ludzie, często tak niestety kończą.
Szare, nudne, monotonne życie... chyba nie chcesz by Twoje takim było? Zacznij działać razem ze mną. Ja listę już mam, przemyśleń całe tony. Czas tylko na kolejne kroki. Twoja pasja może uszczęśliwić... uwaga... nie tylko Ciebie! :)
Nasze życie ma ograniczony czas, wykorzystaj je najlepiej jak potrafisz... Pasja uskrzydla! Dla ludzi z pasją nie ma rzeczy niemożliwych...
Spotkało Was kiedyś coś podobnego? Idziecie sobie lasem, cisza, tylko liście szurają pod nogami, drzewo za drzewem, krzak za krzakiem, aż tu nagle podnosicie wzrok i... pytacie samych siebie: co "to" tu licha robi? :)
W ramach terapii "nie daję się przedwiośniu" po południu zamiast, jak to często bywa pod kocyk, ruszyłam na podbój leśnych okolic. Nie ma nic lepszego niż oddech świeżego powietrza...
Maciejowa to dziś dzielnica Jeleniej Góry, niegdyś całkiem osobna wieś. Maiwaldau powstała prawdopodobnie już w XII wieku. Łatwo tu trafić, leży przy głównej trasie z Wrocławia. Jeżeli będziecie chcieli kiedyś trafić w miejsca, które dziś prezentuje, zaparkujcie przy kościele i po prostu przejdźcie na drugą stronę do... lasu.
Podążając przed siebie moim oczom ukazała się nagle imponująca budowla. Środek lasu, pustka, jeszcze raz pustka i takie cudo!
Co to za niezwykła kaplica grobowa? Otóż ten bukowy las to dawny park pałacowy.
W XIX wieku cała miejscowość należała do Emila Beckera, tajnego radcy z Berlina. Jego pałac znajdował się w pięknym parku, w którym wzniesiono właśnie to mauzoleum. Nie wiadomo dokładnie kiedy powstało, ale według różnych źródeł około 1891 roku.
Budowla wykonana została ze szlachetnych materiałów, czerwonawe kolumny przed wejściem są marmurowe.
Do środka można bez problemu wejść. We wnętrzu umieszczona jest krypta. Miejsce na rodzinne pochówki zostało zbezczeszczone, pełne śmieci jest stale dewastowane. Ogromnie to smutne...
Bogata architektura nawiązuje do epoki rzymskiej.
Niesamowite wrażenie robi oculus, specjalny otwór u szczytu kopuły przez który wpada tu światło!
Podobno nie tak łatwo tu trafić. Zafascynowana miejscem popytałam kilku znajomych, nikt nawet nie wiedział o istnieniu mauzoleum. Wiadomo, że w lesie można znaleźć grzyby, ale taki zabytek?
Po alejach spacerowych prawie nic tu nie zostało, kilka skał, które domniemywam, odznaczały poszczególne miejsca parku...
A było tak pięknie....
Piękne zostały tu tylko drzewa.....
I widoki na dawną wieś...
Niezwykły las jednak jeszcze się nie kończy! Spacerując pomiędzy drzewami zza drzew wyłania nam się kolejna tajemnica...
Na szczycie wzgórza znajduje się ciekawa wieża widokowa.
Oczywiście nie ma tu żadnego oznaczenia trasy, trafić trzeba samemu wypatrując wśród zarośli wysokiego budynku.
Wieżę ustawiono na wzniesieniu o wysokości 417 m n.p.m. Sama konstrukcja ma ponad 24 metry. Widok stąd na Kotlinę Jeleniogórską i pasmo Karkonoszy musiał być godny podziwu. Szkoda, że to już tylko wspomnienie....
Wieża z roku na rok coraz bardziej popada w ruinę...
Powstanie obiektu datuje się na rok 1875.
Zbudowana została z kamienia i z czerwonej cegły. Nie ma już schodów, zostały puste okna.
Na dawnej widokówce (powyżej) widać jeszcze wieżę w oddali po prawej stronie. Pobliski pałac został rozszabrowany, a w 1965 roku zupełnie rozebrany. Nieczynna wieża jest całkowicie zaniedbana i zapomniana.
Wszystko niszczeje. Nie ma pałacu, nie ma parku. Okazała wieża się sypie, zabytkowe mauzoleum jest stale dewastowane i nikogo to nie obchodzi? Każdy umywa ręce. Nie dba się o przeszłość, nie pielęgnuje prawdziwych zabytków. Odbudowanie tych miejsc mogłoby być przecież ciekawą atrakcją turystyczną. Mauzoleum zostawmy w spokoju, na jaki zasługuje miejsce... Wystarczyłoby posprzątać i zamknąć, a podziwiać samą bryłę budynku, ale wieża? Jaki imponujący mógłby tu być punkt widokowy! Przykre, ale dziś mało kto pamięta o tym miejscu....
Ciekawa jestem, ile jeszcze tajemnic kryje w sobie ten magiczny las...
Oszaleję! Głowa mi pęka. W niedzielę obudziło mnie piękne słońce, wczoraj grad tańczył niczym piłeczki kauczukowe, a dziś... znów biała zima!
Przedwiośnie może wykończyć człowieka! Pamiętam, że dopiero w zeszłym roku po raz pierwszy solidnie odczułam wpływ przesilenia wiosennego. Czyżby znowu? Skoki ciśnienia bywają nie do zniesienia. Ile można "pływać" na wirującym statku? :), bo tak dokładnie czuję się po przebudzeniu.
Czy Wy też odczuwacie już zmiany? Nasza kondycja niebawem znacznie spadnie, samopoczucie znacznie się pogorszy, będziemy senne, rozdrażnione i częściej będzie boleć nas głowa. Wrr.
Wszystko przez niedobór światła, małą ilość ruchu, niedobory witamin i oczywiście niekorzystne warunki atmosferyczne: częste zmiany temperatury, ciśnienia atmosferycznego, a do tego te wiejące wiatry...
Jak to wszystko udźwignąć?
* Zima rozleniwia. Warto już teraz rozruszać swój organizm. Siedzenie w domu nie uchroni nas przed złym wpływem pogody. Co najmniej jedną godzinę dziennie spędź na świeżym powietrzu. Nie musisz od razu kupować sprzętu biegacza, wyjdź najpierw na dłuższy spacer. Ja niedobór słońca nadrabiam jeszcze witaminą D w kapsułkach.
* Nastaw budzik na wcześniejszą godzinę. Wiem, że to wstawanie jakby w środku nocy "boli", ale gdy tylko się poprzeciągamy, uchylimy okno i pooddychamy świeżym powietrzem, lepiej dotlenimy się po całej nocy.
* Nie wychodź z domu bez energetycznego i pożywnego śniadania. Ja dziś ugotuję sobie kaszę jaglaną i pochłonę ją z bananem, orzechami i słonecznikiem. Zdrowo i smacznie.
* Na wiele świeżych warzyw i owoców przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać, ale już teraz warto "lepić" witaminowe bomby z mrożonek. Ja na obiad pochłonęłam mrożone: marchew, kalafior i brokuły, a na deser lodowate truskawki. ;)
* Przedwiośnie to okres wzmożonego zachorowania na grypę. Pij regularnie sok malinowy, cebulowy (ble!), mleko z miodem i ziołowe herbatki polecane przez farmaceutę. Ja dodatkowo łykam żeń-szeń, podobno działa pobudzająco. ;)
* Koniecznie weź aromatyczną kąpiel. Nlej do wanny ulubionych olejków zapachowych i włącz muzykę :). Niech zmysły zabiorą Cię w egzotyczną podróż.
* Osobiście nie korzystałam z podczerwieni, rzadko bywam w solarium, ale znawcy polecają światło podczerwone na harmonizację stanów emocjonalnych, a lampy solarne na depresję. Myślę, że działać może tu bardziej palcebo... Ja poleciłabym raczej... relaksacyjny masaż, niekoniecznie w gabinecie odnowy. ;)
No dobra, zmiany wprowadzamy od DZIŚ, nie od jutra! :) Jakoś może przetrwamy... byle do wiosny!
Zima odchodzi w zapomnienie... przyznajcie się: kto dokarmiał w tym roku ptaszki? Ja dumnie przyznaję, że po raz pierwszy tak bardzo zaangażowałam się w karmienie naszych skrzydlatych piękności. Nabyłam wymarzony karmnik i wory ziarna :). Nie szkodzi, że to karmnik ogrodowy i zajmuje mi pół balkonu, grunt, że radość moja i ptaszynek była obopólna! :)
Co prawda, liczyłam na sikorki, a najczęściej odwiedzały mnie gołębie, ale przecież gołąb też ptaszek :), chociaż wiem, mają dużo przeciwników...
Dobiegłam końca postu i głowa sama przestała mnie boleć. Reasumując, stwierdzam, że najlepszym lekarstwem na przesilenie wiosenne jest... blogowanie! ♥
Dam ci to, pomogę ci w tym, zawiozę, przeniosę, wezmę, posprzątam, napiszę, kupię, jeśli... no właśnie jeśli co?!
Czy Wy też macie wrażenie, że bezinteresowność w dzisiejszych czasach
zamiera? A może tak naprawdę ona cały czas istnieje, tylko za słabo w
nią wierzymy? Jak zawsze wybieram optymistyczną wersję. :)
Staram się wierzyć w dobre intencje ludzi, ale nie taki ten świat
kolorowy, jak go nieraz naiwnie widzę. Dziś świadome dawanie czegoś od
siebie nie oczekując nic w zamian to rzadkość.
Zastanawiałam się, jak z nią jest w naszym blogowym świecie? Gdy zaczęłam prowadzić bloga nie widziałam, co z czym i jak. Długo nawet nie miałam opcji: obserwatorzy i nie wiedziałam nawet, co to znaczy :). Z czasem napotkałam się z hasłem w komentarzach: "obserwujemy?" Byłam kompletnie zmieszana tymi pytaniami. A więc jak to? Ja lubię Ciebie za to, że Ty mnie lubisz? Wdzięczność wdzięcznością - nie ma co tu tego mieszać, ale to już wymuszanie. Jak Ci tak bardzo zależy, napisz do mnie: kliknę, gdzie trzeba, nie musisz się "odwdzięczać" :).
Nie zbieram liczb, choć oczywiście cieszy mnie zawsze każdy czytelnik i nowe słowo. Cenię sobie szczerość i otwartość. Jeśli zapominam odwiedzać Twojego bloga: pisz śmiało, zostaw link, na pewno sobie przypomnę :).
Sama odwiedzam wiele wnętrzarskich blogerek, które jeszcze nigdy nie zostawiły u mnie żadnego słowa. I co z tego? Nie lubię ich mniej, kiedyś może w końcu coś napiszą :). Wasze blogi odwiedzam, bo... lubię! Nie oczekuję nic w zamian. Wiadomo, nie pisałabym bloga, gdyby i u mnie nikt nie chciał wyrażać swoich opinii. Każda jest dla mnie cenna. Czytam z radością każdy komentarz, jeśli o coś pytasz, zawsze odpowiem. Wyczuwam wiele przyjaznych duszyczek, wiem, że jesteście i za to Wam po raz kolejny: Dziękuję!
Przytoczę miłą historię. W listopadzie byłam w Poznaniu. Po przyjeździe zamieściłam na blogu m.in. post:
Z wizytą w Starym Browarze. Opisałam i umieściłam tam zdjęcia z dwóch sklepików, które wówczas najbardziej wpadły mi w oko. Oczywiście, że podałam nazwę. No reklama, jak nic! Tyle, że... bezinteresowna! ;) Po jakimś czasie odezwała się do mnie właścicielka Studio Retro i zapytała przekornie: "Który misiu za panią płacze?" - Nie miałam pojęcia o co chodzi. W samą Wigilię odebrałam paczkę niespodziankę, a w w niej wymarzona Misia w bolerku z firmy Bukowski, kilka pachnących wosków i babeczek do kąpieli. Jest cudna! Kocham tę misiaczkę :)). Taki gest, bezinteresowna wdzięczność! :)
Ktoś nie musiał, ale wysłał - bardzo to doceniam i chwalę w blogowym świecie! Jedyna taka społeczność, prawda? :)
Dawno temu, napisałam zwykły komentarz u w Kreciej Robocie chwalący jej prace. Za kilka dni jej wyhaftowana kartka była w mojej skrzynce! Dlaczego? Tak z potrzeby sprawienia drugiej osobie radości.
Bloga Oxinspirationxo odwiedzałam dość często i nagle...niespodziewany mail z prośbą o adres. Za moją aktywność dostałam perfumetkę :).
Aldi z Powoluśku zaczynam traktować jak blogową siostrę :). Z jej postami jestem na bieżąco. Pewnego razu poza wszelkimi konkursami przysłała mi ot tak bez powodu książkę: Vintage Home. Wie, co lubię :)
Dziewczyny tak po prostu doceniły mój czas, ja doceniam ich gesty! Lubię czytać o blogowych wymiankach, uczestniczyć w rozdaniach i... sama dawać Wam z siebie, ile tylko to możliwe. Nie tylko przedmioty, ale także.... No właśnie co?
Miniona jesień obfitowała w liczne maile od Was, drogie koleżanki :). Nawałnica wiadomości spowodowała, że czasem parę godzin dziennie siedziałam na poczcie. Wiecie, jaką radość mi to sprawiło? :)
Mam tak od zawsze. Ludzie często mi się zwierzają, pytają o pomoc, radzą. Maile z czytelniczkami zaczęły się niewinnie od pochwał i słodzenia sobie nawzajem, aż tematy przeszły do samego życia.... to zaskutkowało wieloma podziękowaniami! :)
Mogłam pomóc SŁOWEM bezinteresownie. To największa dla mnie nagroda i mobilizacja. Nie jestem psychologiem ani trenerem, jak to się modnie teraz nazywa, jestem zwykłą kobietą, która widocznie potrafi "wstrzelić" się w temat... Jeżeli tylko macie ochotę, piszcie! Razem zawsze więcej pomysłów, więcej "kopniaków" i więcej.... uśmiechu! A o to przecież nam chodzi :)
Dzielimy się, obdarowujemy, pomagamy i wspieramy - to jest w tym wszystkim najpiękniejsze! ♥
Jestem ciekawa, czy Wy też wierzycie w szczerą bezinteresowność? :)