Czy on jest wszechmogący? - 4 luty. Światowy Dzień Walki z Rakiem
Według statystyk co piąta osoba oglądająca ten film umrze na chorobę nowotworową.Dobitne? Wiem! Tak czasem trzeba byśmy przystanęli i zastanowili się: a jak kiedy się badałem/am?
Dziś Światowy Dzień Walki z Rakiem. Z tej okazji Polska Unia Onkologii organizuje Dzień Drzwi Otwartych w krajowych ośrodkach onkologicznych. Tego dnia możemy wyrazić swoją solidarność z pacjentami onkologicznymi, ich rodzinami, ale również zadbać o swoje zdrowie. W ramach tzw. „białej soboty”, która odbędzie się 7 lutego 2015 roku wszystkie chętne osoby będą mogły skorzystać z bezpłatnych porad, konsultacji i badań onkologicznych, które tego dnia będą świadczone w placówkach onkologicznych i hematoonkologicznych na terenie całego kraju. Szczegóły na stronie zwrotnikraka.pl
Jak bardzo "śmieciuch" niszczy życie i psychikę rodzin chorego, wiedzą tylko Ci co mieli z nim do czynienia z bliska...
Co mi dawało nadzieję przez te lat walki? Wiara. Wiedziałam, że on wyniszcza wszystko po kolei, ale powtarzałam sobie: nie może do cholery zabrać nam wszystkiego!
Przytoczę cytat nieznanego autora dający nadzieję, że to Bóg jest wszechmocny, a nie rak.
"Rak jest ograniczony: nie może skruszyć miłości, nie może zniweczyć nadziei, nie może naruszyć wiary, nie może zniszczyć spokoju, nie może zabić przyjaźni, nie może stłumić wspomnień, nie może uciszyć odwagi, nie może opanować duszy, nie może odebrać życia wiecznego, nie może zwyciężyć ducha...."
Post ten dedykuję wszystkim, którzy stracili bliską osobę w wyniku choroby nowotworowej.
piękny, dobitny, ważny post. dziękuję.
OdpowiedzUsuńJa też dziękuję.
OdpowiedzUsuńCzasem to nie lata, a dni, miesiące.
Nic dodać, nic ująć..."Jak bardzo "śmieciuch" niszczy życie i psychikę rodzin chorego, wiedzą tylko Ci co mieli z nim do czynienia z bliska..."
OdpowiedzUsuńJa życzę jednak, aby Ci co nie mieli z nim do czynienia nigdy nie musieli się z nim zmierzyć, a wszystkim chorującym i towarzyszącym chorym - dużo siły, optymizmu, wiary w lepsze jutro!
Dokładnie, życzę tego samego....
OdpowiedzUsuńTak strasznie mnie to dotyczy. Ale masz rację, wszystkiego nam zabrać nie może!!! Mam piękne wspomnienia!!!
OdpowiedzUsuńDobrze, że o tym piszesz, przypomniałaś. Niestety, ale muszę odpowiedzieć na Twoje pytanie twierdząco. Tak, nowotwór w dużej mierze jest wszechmogący. W ostatnim czasie kilku znajomych bliższych, dalszych zmarło na tę chorobę właśnie. Trzeba się badać, a nie bać !
OdpowiedzUsuńWiara i nadzieja umiera ostatnia. Jestem z wszystkimi rodzinami których to dotyka. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuń.... dziś wróciłam z urlopu, trochę się od tego wszystkiego oderwaliśmy ....
OdpowiedzUsuńdziękuje Ci za tego posta, Twoja wrażliwość ... tak jakbyś myślała o wszystkich :-)
Uściski ciepłe!
Bardzo ważny temat dziękuję za informację o białej sobocie.
OdpowiedzUsuńWarto czasami zrobić stop, post ważny i informacje w nim zawarte. Wiara czyni cuda trzeba wierzyć że zawsze się uda. Jednak w rodzinie siła i tego się trzymam;)
OdpowiedzUsuńPamiętajcie, on nie może skruszyć miłości, nie może zniweczyć nadziei, nie może naruszyć wiary, nie może zniszczyć spokoju, nie może zabić przyjaźni, nie może stłumić wspomnień, nie może uciszyć odwagi, nie może opanować duszy, nie może odebrać życia wiecznego, nie może zwyciężyć ducha...
OdpowiedzUsuńWiara i profilaktyka. Najważniejsze.
OdpowiedzUsuńDziękuję za ten post:)
OdpowiedzUsuńWłos mi się jeży jak tylko o tym pomyślę, bo ten temat też zaczął mnie dotyczyć w jakimś stopniu... Dzięki za ten post.
OdpowiedzUsuńdobrze,że o tym napisałaś...to bardzo ważne,a wiele osób zapomina
OdpowiedzUsuńHej. Ja spędziłam w WCO pierwsze dwa dni tego tygodnia. I jaka nasuwa mi się refleksja po rozmowie z innymi kobietami na oddziale? Nie bójcie się iść do lekarza! 3/4 pacjentek, które były tam z powodu piersi, od dłuższego czasu coś tam wyczuwały (!), ale najzwyczajniej w świecie bały się iść sprawdzić co to. A wiadomo, że im wcześniej tym większe szanse na całkowite wyleczenie...
OdpowiedzUsuńDokładnie jest tak,jak piszesz-często słyszę jak osoby obydwu płci mówią-nie pójdę do lekarza bo jeszcze mi coś wykryje. To dopiero jest głupota!W moje rodzinie tez były przypadki nowotworów-jedynie babci udało się wyjść z tego całkowicie.Ale nie zawsze ta walka kończy się to happy endem...
UsuńJakże ten post prawdziwy...i zdecydowanie dla mnie.Dziękuję :* Moja mama tylko dzięki wierze mogła dać sobie 3 lata, a nie jak lekarze mówili, pół roku. Wiem jedno, dopiero choroba i śmierć bliskiej osoby potrafi "ruszyć" i człowiek zaczyna się badać, dbać o siebie...
OdpowiedzUsuńDokładnie. Bardzo dziękuję za wszystkie Wasze "głosy".
OdpowiedzUsuńWarto o tym pisać, to ważne co napisałaś. Pozdrawiam ciepło !
OdpowiedzUsuńPrzyłączę się do koleżanek. Waro pisać aby uświadomić wszystkim, że rak to nie wyrok. to się leczy! Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńrak zmienia życie...ale i mobilizuje do zycia!!!!
OdpowiedzUsuńbiąłe soboty itp sa potrzebne bardzo...wciąz za mało sie badamy uważając ,ze nas to nie dotknie....
Tak, dopóki temat nas nie dotyczy, często myślimy, że rak to nie nasza "sprawa".
OdpowiedzUsuńwłaściwie to normalne..uciekamy od mysli o chorobie ...ona jak ma przyjśc i tak nas dopadnie....badajmy się!!! Czy da coś to wołanie???? Mam nadzieję ,że tak!!!! Zdrówk zyczę i spokoju
UsuńBardzo Ci dziękuję za ten post, choć smutny, ale prawdziwy, co chwila słyszy się o raku, jak zabija, jak niszczy, jak zabiera...Dziękuję za refleksje....Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńRak to okropna choroba:)
OdpowiedzUsuńWażny temat poruszyłaś !!! Choć trudny to taki "prawdziwy". Chyba wszyscy mieliśmy, mamy, bądź niestety będziemy mieli styczność (bliższą bądź dalszą...nieważne) z tą okropną chorobą...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię serdecznie...
Wiele osób woli za wszelką cenę unikać tego tematu... Wiem z doświadczenia. Dzięki za wszystkie komentarze. Miłej soboty życzę! Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńludzie często nie wiedza jak reagować, boją się...w moim zyciu przez to odpadło mi parę znajomych....ale co tam najważniesze,że zycie sie toczy do przodju, przyjaciele są a optymizm obok stoi i Anił Stróż:):):):):
UsuńPięknie napisane... Sama zmagam się z chorobą bliskiej mi osoby i wiem jak to cholerstwo niszczy psychikę i zabiera radość życia. Nie wolno jednak się poddawać, trzeba wierzyć i walczyć :-)
OdpowiedzUsuńZawsze powtarzałam: Choroba to najlepsze sito do przesiewania przyjaciół. Zawsze się sprawdza. Nam też się sprawdziło. Okres choroby najbliższej osoby wiele mnie nauczył....
OdpowiedzUsuńPozdrawiam gorąco!
Niestety coraz więcej osób przegrywa z rakiem...
OdpowiedzUsuń|Coraz wicej osob choruje i to jest przerazajace, dobrze ze o tym odwaznie piszesz! Kalinka.
OdpowiedzUsuńWalkę z rakiem przegrała moja babcia, której niestety nie dane mi było poznać... A mimochodem, jakby zupełnie niezauważenie przez to, co się wydarzyło moja mama przegrała dzieciństwo. Tak mocno chciałabym jej oddać ten czas.
OdpowiedzUsuńWypowiadam się z pozycji osoby opiekującej się chorym - cierpliwości i siły trzeba każdemu, kto ma do czynienia z chorobą nowotworową, czasem człowiek zdrowy opada z sił, traci cierpliwość i wiarę, a co dopiero chory... I z tej pozycji mogę też powiedzieć jak bardzo mało jest wiedzy nt raka, z jaką postawą i niewiedzą, nawet niechęcią osób z kręgu opieki medycznej się spotkałam - wystarczy wspomnieć zwykłą przychodnię, do której należy pacjent (wieczne kolejki i czekanie mimo iż pacjent ma zieloną kartę), pogotowie i panią, która nie chciała nas przyjąć bo "pacjent nie ma skierowania", rozmowę telefoniczną z lekarzem, który nie przyjedzie na wizytę domową, bo mu się to nie opłaci, jeśli okaże się, że zwykły kaszel to nie żadne powikłania... Długo by jeszcze wymieniać, to są sytuacje z życia wzięte...
OdpowiedzUsuńMyślę, że edukacja na temat raka przydałaby się, niestety i tym chorującym, i tym nie badającym się, i również tym, którzy na co dzień stykają się z chorymi (którym bardzo często brak chociażby wiedzy na temat, jak rozmawiać z chorym, o życzliwości czysto ludzkiej już nie wspominając).
Nie wiedzialam ze sa takie dni, juz zagladam w link...
OdpowiedzUsuń