10 rzeczy, które musisz zrobić w maju

14:26:00 aldia 44 Komentarze

Maj to prawdopodobnie najpiękniejszy miesiąc w roku :). Okres pełen wiosennej magii warto dobrze wykorzystać! Nie trać zatem czasu, tylko:


1* Bez, bez, jeszcze raz bez! Musisz powąchać bez i przynieś go trochę do domu. Niech cieszy oczy i serce :)

2* Zrób sobie zdjęcie przy kwitnących jabłoniach :)

3* Koniecznie wybierz się na pokrzywy. Właśnie teraz, na początku maja są najzdrowsze. :)

4* Zwiedź nowe miejsce na Majówkę. Nie zdążysz teraz, nic nie szkodzi, przecież w każdy weekend maja może być nowa "majówka" :)

5* Koniecznie zrób kompot i upiecz ciasto z Rabarbarem :)

6* Skosztuj pierwszych truskawek :) Może jeszcze nie będą idealnie smaczne, ale jaka radocha :)

7* Zasmakuj cukrowego groszku - mniam, moje smaki dzieciństwa! :)

8* Magnolie. Jeśli jeszcze dorwiesz gdzieś cudowne magnolie, koniecznie to uwiecznij. ;)

9* Wykorzystaj mniszek lekarski, z którego można zrobić herbatę, sałatkę, lub choćby... bukiet :)

10* Zaobserwuj ptaki. Maj to okres, kiedy większość ptaków jest zaangażowana w zaloty, bądź już... karmienie piskląt ;)


Oczywiście wszystkie propozycje są związane z naturą, bo jak tu nie spędzać teraz większości czasu na świeżym powietrzu? Korzystajcie, ile możecie!

Nareszcie dni stają się coraz dłuższe i cieplejsze. Łąki są teraz pełne barwnego kwiecia, aż chce się biegać, zrywać, wąchać... żyć!













44 komentarze:

Twój głos ma znaczenie :)

Wiosenna Kraina Czarów

14:07:00 aldia 49 Komentarze

Zgodzicie się ze mną, że ta kwiecista pora przypomina teraz Wiosenną Krainę Czarów?
:)

Swoją modelkę porwałam pod kwitnące drzewko. Oliwia szybko się rozmarzyła, wspaniale współpracowała, a ja mogłam obiec ją wkoło z aparatem. Dzielę się z Wami i życzę Wam wspaniałego, wiosennego tygodnia. 




















49 komentarze:

Twój głos ma znaczenie :)

Wiosenny detoks

10:41:00 aldia 37 Komentarze

Wiosna symbolizuje nowy początek i nowe nadzieje prawda? Wraz z pierwszymi ciepłymi dniami potrzebowałam nowych sił, pragnęłam nowych doznań dlatego podjęłam się nowego wzywania i przeprowadziłam "wiosenny detoks". 

Po zimie (i nie tylko) warto przeprowadzić oczyszczanie organizmu. Istnieją różne odmiany postu, na wodzie, na chlebie i wodzie, sokowy oraz warzywno-owocowy. Ten ostatni silnie wypromowany przez dr Ewę Dąbrowską przekonał mnie do wypróbowania. Dieta ma charakter głodówki leczniczej.
Oczywiście nim podjęłam się "zadania" wcześniej odpowiednio do tego przygotowałam, przeczytałam książki, słuchałam wykładów.

W jakim celu?

Kuracja ta alkalizuje, odtruwa, wzmacnia własne, samoleczące mechanizmy, przywraca zdrowie. Stosuje się ją by wzmocnić organizm, oczyścić go z toksyn, odmłodzić, zwiększyć energię, poprawić wydolność psychofizyczną. Dieta ta okazała się skuteczną metodą leczenia wielu chorób (o wskazaniach przeczytać można tu -> (link). Oczywiście, wiele osób uważa ją za najlepszy sposób na odchudzanie. Zrzucone kilogramy są tu tzw. efektem ubocznym.
Mnie od przedwiośnia męczyły zawroty głowy, miałam kłopoty z koncentracją i ziemista cerę, jakiej nie poznawałam i oczywiście waga, która pomimo starań stała w miejscu.


Jak przeszłam post?

Pierwsze trzy dni męczyła mnie okrutna migrena. Miałam może pecha, bo pierwszy dzień postu przypadł na początek okresu. Oczyszczanie podwójne.
Przypomniały mi się "ciążowe" mdłości! Nie wiem, jak miałabym znieść to kolejny raz... Czułam się jak na statku. Głowa falowała.
Z początku rzuciłam się na jedzenie, jakbym nigdy nie widziała warzyw. Po dwóch dniach, tak mnie mdliło, że zastanawiałam się, czy słusznie robię... Po trzech dobach, rzeczywiście, jak większość osób mówi: głód staje się mniejszy. Próbowałam różnych przepisów na gotowane i pieczone warzywa, ale niezbyt mi smakowało.
Jajecznicy z kalafiora czy pizzy z kalafiora - raczej nie zrobię nigdy więcej, bo nie potrafiłam zjeść pół talerzyka. Stwierdziłam zatem, że tylko owoce i woda mnie uratują. Pożyczyłam sokowirówkę i po porannym koktajlu jabłkowo-pomarańczowo przestałam jeść w ogóle. Głód coraz bardziej ustępował. Nie miałam ochoty na jedzenie. Na warzywa nie mogłam patrzeć. Codziennie zatem wypijałam wodę z cytryną, na śniadanie piłam jabłkowy koktajl, jadłam garść malin, na obiad jeśli już pomidora, a na kolację grejpfruta lub cytrynę. Przez cały czas nawadniałam organizm wodą i naprzemiennie pokrzywą i miętą.
Dziewiątego dnia obudziły mnie wymioty, ale nadal nie przestawałam wierzyć w prawdziwość tej metody. Następnego dnia... o dziwo wstałam jak nowonarodzona, powrócił apetyt, ale warzywa nadal ciężko mi wchodziły. Do końca dwutygodniowego postu czułam się już dobrze, ale praktycznie tylko piłam i podgryzałam owoce.


Efekt:
Po przebudzeniu co rano zerkałam w lustro i nie mogłam nacieszyć się płaskim brzuchem.
Waga wskazała minus sześć kilogramów. Organizm dostał solidny bodziec do odnowy.
Nie mam ochoty w ogóle sięgać po mięso. Wiecie co dla mnie najważniejsze? Czuje się silniejsza psychicznie. To było dla mnie naprawdę duże wyzwanie. Wcześniej nie potrafiłam wytrzymać bez jedzenia nawet kilku godzin.
Wiem już, że będę teraz wracać do postu. Póki co - sokowego - co poniedziałek.
Nie wiem ile w tym wszystkim jest sugestii, ale zawsze staram się słuchać swojego organizmu.


Co jeść?

W czasie detoksu należy spożywać jedynie wybrane warzywa, są to m.in: marchew, buraki, seler, pietruszka, kapusta, cebula, pomidory, zioła, kiszonki, a z owoców grejpfruty, jabłka, cytryny. Nie wolno nic poza dozwolonymi warzywami i owocami, ponieważ zahamują proces spalania tłuszczu i zwyrodniałych tkanek.

Co warto wiedzieć?

Łatwo nie jest. Dla uzależnionych od kawy lub jak ja słodyczy to swego rodzaju katorga. Wszystko jednak jest w naszej głowie. O ile nie czułam fizycznie głodu czekolady, tak codziennie marzyłam o pachnących czekoladkach.

Oczywiście do przeprowadzenia diety są jak zawsze przeciwskazania o których warto przeczytać.
Mój post potraktujcie jako zachętę do postu. Przed rozpoczęciem warto skonsultować się z lekarzem. Więcej szczegółów znajdziecie u źródła, czyli w książkach pani dr Ewy Dąbrowskiej.



37 komentarze:

Twój głos ma znaczenie :)

W zoologicznym parku

12:51:00 aldia 74 Komentarze

Jeszcze latem odwiedziliśmy urocze miejsce. Dawno nie pokazywałam Wam nic z działu Podróże, a uważam, że miejsce to jest jak najbardziej godne polecenia :).

Jeżeli szukacie pomysłu na weekendową wycieczkę z dziećmi koniecznie wybierzcie się do Gorlitz (tuż za Zgorzelcem) do tamtejszego zoo. Niewielki park to oaza zwierząt w środku miasta. Wszystkie zagrody są zbliżone do warunków naturalnych. Świnki biegają wolno, do kózek, krówek można wchodzić i je karmić, głaskać, pielęgnować.
Jedną ze świnek specjalną szczotą wymasowałam tak, że chrumkała z radości :). Dla dzieci... istny raj. Moja córeczka biegała za gęsiami, ale największą frajdę miała z malutkich świnek, z którymi mogła by chyba bawić się bez końca.

Ogród zamieszkuje około 500 zwierząt. Mimo niewielkich rozmiarów, atrakcji tu nie brakuje. Chętnie tam jeszcze wrócimy, tymczasem pokazuję Wam, co udało mi się w biegu uchwycić :)
















































74 komentarze:

Twój głos ma znaczenie :)