Wiosenny detoks
Wiosna symbolizuje nowy początek i nowe nadzieje prawda? Wraz z pierwszymi ciepłymi dniami potrzebowałam nowych sił, pragnęłam nowych doznań dlatego podjęłam się nowego wzywania i przeprowadziłam "wiosenny detoks".Po zimie (i nie tylko) warto przeprowadzić oczyszczanie organizmu. Istnieją różne odmiany postu, na wodzie, na chlebie i wodzie, sokowy oraz warzywno-owocowy. Ten ostatni silnie wypromowany przez dr Ewę Dąbrowską przekonał mnie do wypróbowania. Dieta ma charakter głodówki leczniczej.
Oczywiście nim podjęłam się "zadania" wcześniej odpowiednio do tego przygotowałam, przeczytałam książki, słuchałam wykładów.
W jakim celu?
Kuracja ta alkalizuje, odtruwa, wzmacnia własne, samoleczące mechanizmy, przywraca zdrowie. Stosuje się ją by wzmocnić organizm, oczyścić go z toksyn, odmłodzić, zwiększyć energię, poprawić wydolność psychofizyczną. Dieta ta okazała się skuteczną metodą leczenia wielu chorób (o wskazaniach przeczytać można tu -> (link). Oczywiście, wiele osób uważa ją za najlepszy sposób na odchudzanie. Zrzucone kilogramy są tu tzw. efektem ubocznym.
Mnie od przedwiośnia męczyły zawroty głowy, miałam kłopoty z koncentracją i ziemista cerę, jakiej nie poznawałam i oczywiście waga, która pomimo starań stała w miejscu.
Jak przeszłam post?
Pierwsze trzy dni męczyła mnie okrutna migrena. Miałam może pecha, bo pierwszy dzień postu przypadł na początek okresu. Oczyszczanie podwójne.
Przypomniały mi się "ciążowe" mdłości! Nie wiem, jak miałabym znieść to kolejny raz... Czułam się jak na statku. Głowa falowała.
Z początku rzuciłam się na jedzenie, jakbym nigdy nie widziała warzyw. Po dwóch dniach, tak mnie mdliło, że zastanawiałam się, czy słusznie robię... Po trzech dobach, rzeczywiście, jak większość osób mówi: głód staje się mniejszy. Próbowałam różnych przepisów na gotowane i pieczone warzywa, ale niezbyt mi smakowało.
Jajecznicy z kalafiora czy pizzy z kalafiora - raczej nie zrobię nigdy więcej, bo nie potrafiłam zjeść pół talerzyka. Stwierdziłam zatem, że tylko owoce i woda mnie uratują. Pożyczyłam sokowirówkę i po porannym koktajlu jabłkowo-pomarańczowo przestałam jeść w ogóle. Głód coraz bardziej ustępował. Nie miałam ochoty na jedzenie. Na warzywa nie mogłam patrzeć. Codziennie zatem wypijałam wodę z cytryną, na śniadanie piłam jabłkowy koktajl, jadłam garść malin, na obiad jeśli już pomidora, a na kolację grejpfruta lub cytrynę. Przez cały czas nawadniałam organizm wodą i naprzemiennie pokrzywą i miętą.
Dziewiątego dnia obudziły mnie wymioty, ale nadal nie przestawałam wierzyć w prawdziwość tej metody. Następnego dnia... o dziwo wstałam jak nowonarodzona, powrócił apetyt, ale warzywa nadal ciężko mi wchodziły. Do końca dwutygodniowego postu czułam się już dobrze, ale praktycznie tylko piłam i podgryzałam owoce.
Efekt:
Po przebudzeniu co rano zerkałam w lustro i nie mogłam nacieszyć się płaskim brzuchem.
Waga wskazała minus sześć kilogramów. Organizm dostał solidny bodziec do odnowy.
Nie mam ochoty w ogóle sięgać po mięso. Wiecie co dla mnie najważniejsze? Czuje się silniejsza psychicznie. To było dla mnie naprawdę duże wyzwanie. Wcześniej nie potrafiłam wytrzymać bez jedzenia nawet kilku godzin.
Wiem już, że będę teraz wracać do postu. Póki co - sokowego - co poniedziałek.
Nie wiem ile w tym wszystkim jest sugestii, ale zawsze staram się słuchać swojego organizmu.
Co jeść?
W czasie detoksu należy spożywać jedynie wybrane warzywa, są to m.in: marchew, buraki, seler, pietruszka, kapusta, cebula, pomidory, zioła, kiszonki, a z owoców grejpfruty, jabłka, cytryny. Nie wolno nic poza dozwolonymi warzywami i owocami, ponieważ zahamują proces spalania tłuszczu i zwyrodniałych tkanek.
Co warto wiedzieć?
Łatwo nie jest. Dla uzależnionych od kawy lub jak ja słodyczy to swego rodzaju katorga. Wszystko jednak jest w naszej głowie. O ile nie czułam fizycznie głodu czekolady, tak codziennie marzyłam o pachnących czekoladkach.
Oczywiście do przeprowadzenia diety są jak zawsze przeciwskazania o których warto przeczytać.
Mój post potraktujcie jako zachętę do postu. Przed rozpoczęciem warto skonsultować się z lekarzem. Więcej szczegółów znajdziecie u źródła, czyli w książkach pani dr Ewy Dąbrowskiej.
Też myślę o wiosennym detoksie... Na razie zwiększyłam swoją aktywność fizyczną:)
OdpowiedzUsuńAktywność fizyczna to też podstawa :)) Powodzenia zatem! :)
UsuńDo tej pory jakoś nie przekonałam się do takich radykalnych postów czy głodówek... ale może kiedyś. Ten chyba byłby dla mnie całkiem niezły, bo wszystkie wymienione owoce i warzywa lubię i takie właśnie zjadam najczęściej :)
OdpowiedzUsuńJa też pierwszy raz! Myślę, że by Ci się udało zatem, skoro lubisz te warzywa, bo ja to mało co lubię :) Jedynie pomidorki z tego :)
UsuńTymczasowo nie czuję potrzeby tak restrykcyjnej diety - oczyszczania. Jeszcze jestem zadowolona ze swojej figury i zdrowia.
OdpowiedzUsuńRewelacja. Wspaniale jest czuć się tak dobrze! Nie często się zdarza :)
UsuńTeż by mi się przydał taki detoks, dla ciała i skóry. Fajny i pomocny post :)
OdpowiedzUsuńMiłego dnia :))
Może natchnę Aniu? :) Pozdrawiam ciepło!
UsuńCoś muszę, źle - chce coś zrobić w tym kierunku ale nie wiem czy mam aż tyle silnej woli ...
OdpowiedzUsuńCoś muszę, źle - chce coś zrobić w tym kierunku ale nie wiem czy mam aż tyle silnej woli ...
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że silnej woli tu potrzeba! Ale pomyśl o tym Kochana :)
UsuńZainspirowałaś mnie, chyba muszę sobie taki detoks zafundować:-)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:-)))
Coraz więcej świeżych warzyw, warto teraz spróbować ;))
UsuńJa stosuję kurację słoneczną :D Po prostu jest mnie więcej na dworzu :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :D
Uwielbiam kurację słoneczną :)))
UsuńNie dam rady i już....
OdpowiedzUsuńWszystko zawsze jest w naszej głowie :)
UsuńMyślałam o przeprowadzeniu takiego postu, jednak się nie zdecydowałam. Może kiedyś mi się uda :)
OdpowiedzUsuńWiosna to dobry czas na próbę! :)
UsuńNie mam przekonania do głodówek i postów, ale racjonalne oczyszczanie czemu nie :)
OdpowiedzUsuńJa też nie miałam przekonania przyznam, ale wykłady pani dr mnie przekonały.
UsuńCenny tekst, wykorzystam, dzięki :)
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo. Powodzenia! :)
Usuńtaki detoks to dobra sprawa ale ja mam za słabą silna wolę
OdpowiedzUsuńDobra, dobra ;). Wszystko zawsze jest w naszej głowie :)
UsuńPodziwiam Cię i gratuluję! Mnie nie byłoby na to stać, choć jeśli coś sobie postanowię to dążę do celu jak walec ;) zdrowa, zróżnicowana diata to dla mnie złoty środek, natomiast wszelkie inne diety czy głodówki mnie przerażają ;)) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńDążyć do celu jak walec - podoba mi się to stwierdzenia, zapamiętam :)
UsuńWitam cię serdecznie w ten kwietniowy poranek super że ci się powiodło i że przyszłaś pomyślnie detoks ja też od pewnego czasu zastanawiam się nad czymś bo muszę się ostro za siebie super że ci się powiodło i że przyszłaś pomyślnie detoks ja też od pewnego czasu zastanawiam się nad czymś bo muszę się ostro za siebie zabrać męczy mnie 150 kilo i powoli nogi mi wysiadają masakra poszperam po necie i też w końcu się za siebie zabieram Pozdrawiam cię serdecznie i życzę przyjemnego dnia Tobie i twoim bliskim
OdpowiedzUsuń💁 odnowionaja.blogspot.com
Zapraszam Cię serdecznie na bloga swej Przyjaciółki Agnieszki , która chwyta piękne chwile w swój obiektyw , ale również pisze życiowe przesłania z serca dla drugiego człowieka .
Pozdrawiam serdecznie Sylwia
Sylwio kochana, koniecznie posłuchaj wykładów dr Dąbrowskiej i zasięgnij wiedzy z książek. Trzymam za Ciebie mocno kciuki :*
UsuńTeż próbowałam jakiś czas temu, ale wytrzymałam tylko dwa dni...
OdpowiedzUsuńNie jest łatwo, nie jest. Rozumiem to, ale ważne, że można spróbować za jakiś czas znowu :)
UsuńPodziwiam silną wolę :) ja bym nie dała rady.
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo, zawsze miałam silną wolę. Chciałabym kiedyś dłużej, ale sama nie wiem czy wytrzymam. Jak chciałabyś, to może spróbuj chociaż kilka dni? Zawsze coś! :)
UsuńNie przepadam za dietami, ale tak czy siak lubię raz na jakiś czas oczyścić organizm. Ze względu na ilość obowiązków w moim przypadku Głodówka nie wchodzi w grę, ale za to radzę sobie w inny sposób 🙂
OdpowiedzUsuńPracując codziennie i długo na pewno o wiele trudniej jest podjąć się takie wyzwania, ale można zawsze spróbować np. na czas urlopu. Pozdrawiam ciepło Iwonko :)
UsuńDla mnie jedzenie to przyjemnosc i nie chcialabym odmawiac go sobie kosztem plaskiego brzucha :P
OdpowiedzUsuńW czasie postu kusiłaś mnie właśnie zdjęciami tych smakołyków na Instagramie! :)
Usuń