Dni magicznego kosa
Ostatnie dni stycznia, zwykle bardzo zimne, nazywane są we Włoszech dniami kosa, I giorni della merla. Według legendy, kosy były dawniej całkiem bialutkimi ptakami. Dopiero mroźna zima spowodowała, że musiały się chować w kominach i ... tam sczerniały :)Bardzo lubię obserwować ptaki. Niewiele mam ku temu okazji, bo mieszkam (niestety) w bloku. Raz po raz na moim balkonie zameldują się ptaszydła, najczęściej są to jednak rude gołębie. Trzeba mieć naprawdę szczęście by trafić na osobnika bardziej kolorowego...
Wiedzieliście, że według starodawnych przesądów kosy mają magiczne moce? Wystarczy zawiesić w domu prawe pióro kosa, a przez całą noc nikt nie zmruży oka... Wierzono także, że dom w którym przebywa kos jest bezpieczny. Nigdy nie uderzy w niego piorun...
Te piękne ptaszyny pierwotnie były ptakami leśnymi, dwa wieki temu zaczęły zasiedlać parki, a dziś zamieszkują w centrach nawet wielkich miast.
Ostatnio przekonałam się, jak trudną sztuką jest fotografowanie tych naszych latających przyjaciół. Na zdjęciu poniżej bardzo łaskawa dla mnie: samiczka kosa :) ♥
Słyszeliście, że kiedy ptaki w styczniu śpiewają, to w maju im dziobki zamarzają?! Upss :) Piękna zimo trwaj :), ale w maju nie wracaj!
Nawet nie wiedziałam,że jest tyle ciekawostek związanych z kosami. Pięknie je ujęłaś i powiązałaś ze sobą. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńTo naprawdę ciekawe, zwłaszcza, że nie wiedziałam jak wygląda kos a mieszkam na wsi i pewnie go nieraz wysłuchuję :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko :-)
Nie umiałabym tego kosa rozróżnić na tle innych ptaków. Ale dziękuje za ciekawostki. Lubię zimę białą, nie pluchę, jak to bywa w mieście.
OdpowiedzUsuńIleż ciekawostek ;)) Będę nasłuchiwać śpiewu ptaków, ale skąd mam wiedzieć, czy będzie wśród nich kos? Ptaki dla mnie dzielą się na te duże i małe ;)) Póki co idzie fala mrozów, już pada śnieg.... Kosy pewnie schowają się w kominach ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo Ci dziękuję za ten pościk, jako że... tak mam na nazwisko :) Co prawda zostało mi ono po moim mężu, ale kosy bardzo lubię. Samiec jest cały czarny i ma żółty, czasem nawet pomarańczowy dzióbek, a samiczka jest właśnie taka brązowawa. Ptaki te są magiczne i pod ochroną. I pięknie śpiewają (w przeciwieństwie do mnie). Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńŚliczne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że informacje te Was zaciekawiły, a zdjęcia spodobały. :) Nie sądziłam, że fotografowanie ptaków to aż tak duża sztuka...
OdpowiedzUsuńPs. Dusiu, ale trafiłam :). Ja też mam teraz po zamążpójściu "ptasie" nazwisko :)
Agatko, można w necie odsłuchać śpiewu kosa :) :) Pozdrawiam Was wszystkich!
No to witam w ptasim radiu :)Serdeczności!
UsuńPtaki są bardzo wdzięcznymi obiektami do obserwacji, szczególnie zimą, gdy przylatują się posilić.
OdpowiedzUsuńKosy pięknie śpiewają i fajna legenda na ich temat :)
Pozdrawiam cieplutko.
Kosy to piękne ptaki. W lecie w moim ogródku jest ich pełno. Świetne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)*
Jaki śliczny nowy przyjaciel :) Nam marzy się karmnik dla ptaszków, ale jak je dokarmiać, gdy pies i kot czyhają na ich życie?
OdpowiedzUsuńPS Zapraszamy na gryzoniowy blog, gdzie ruszył konkurs - do wygrania są dwa etui na smartfon (dla zwycięzcy i jego przyjaciela)! :)
Nie wiedziałam, że według legendy kos był kiedyś biały. Też mieszkam w blogach i widuję wróble, sikorki, gołębie, a ostatnio i kosza. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńA u nas na balkonie dosłownie zatrzęsienie kosów, zostawiliśmy im sporo winogronu na zimę i najwyraźniej bardzo lubią :) A na ostatnim zdjęciu to chyba sikora uboga, albo czarnogłówka (nigdy nie rozróżniam) :-)
OdpowiedzUsuńLegenda o kosie jest urocza:) co ciekawe, w naturze (choć bardzo rzadko) występują kosy-albinosy. ja kosy uwielbiam, szczególnie za ich piękną fletową piosenkę;)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńAle to na końcu to mnie przeraziło. W maju to ja chcę ogrzewać buzię w słońcu :))
Pozdrawiam.
Nie stresuj mnie! Pod koniec kwietnia musi byc cieplo!
OdpowiedzUsuńTeż lubię obserwować ptaki i też mieszkam w bloku :) Ale mam okna z widokiem na łąki i domy prywatne, i ptaszków u nas trochę jest, zwłaszcza sikorki, sroki, czasem pojawiają się szpaki oraz sójki :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło :))
Też mieszkam w bloku i wystawiam karmnik na balkonie. Fajnie się patrzy na mrowie przylatujących ptaków, a przy okazji uzupełniam wiedzę poszukując co to za cudo przyleciało. U moich rodziców nawet dzięcioły stołują się w karmniku.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam takich cudów o kosach :) Fajnie je przedstawiłaś Aldi, zwłaszcza na zdjeciach :) Pierwsze mnie wręcz ujęło, jest takie baśniowe :)
OdpowiedzUsuńA w maju, chcemy wiosenkę!!!! :)
Wiosną, samce kosów śpiewają u nas tak cudnie, że mąż im obiecał ufundować stypendium:-)
OdpowiedzUsuńU nas w karmniku i kosy, i sikory, i wróbelki a nawet płochliwe raniuszki. Siedzę z atlasem i się uczę :)
OdpowiedzUsuńzazdroszczę raniuszków w karmniku:) chociaż to raczej ciekawskie i odważne ptaszki:)
UsuńU nas też piękna zima. Bajeczne widoki. Ale od paru dni zaczynam myśleć o tym, by wiosna zawitała do nas jak najszybciej:)
OdpowiedzUsuńcieplutko ściskam:)
Witaj Kochana:) u mnie sikorki i wróble...przed domem stoi stary orzech i tam rozwiesiliśmy kilka pasków słoniny i kilka siatek z nasionkami...uwielbiam kiedy rankiem stukają w parapet, a potem wiszą na haczykach i skubią smacznie słoninkę...
OdpowiedzUsuńPiękne widoki u Ciebie, ale ja tęsknię za wiosną...zimy mam już dosyć...marzę o powrocie do warsztatu na powietrzu...
Buziaki
Aga z Różanej
Odkąd mieszkam pod miastem częściej mam okazję podziwiać ptaki. Właściwie to teraz przypomniałaś mi ja się stęskniłam za ich śpiewem :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Marta
Rozmarzyłam się, jak prawie codziennie o domu na wsi... i porannym śpiewie ptaszków... Dziękuję Wam za każde słowo... Na trzecim zdjęciu to rzeczywiście chyba sikorka uboga :) Pozdrowienia gorące, choć styczniowe!
OdpowiedzUsuńNie słyszałam tej opowieści o kosach, dziękuję będę na nie inaczej patrzeć od dzisiaj :) U mnie sikory wciąż ćwierkają :) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńNie wiem czy u mnie śpiewają ptaki coś tam ćwierkają, muszę się wsłuchać. Piękne zdjęcia, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńJa też uwielbiam ptaki ale takich ciekawostek i wierzeń nie znałam :) Oprócz tego, że pawie pióro przynosi pecha i nieszczęście. Kos to faktycznie piękny ptaszek i gratulacje, że udało Ci się uchwycić jednego z nich w kadrze. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńPiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńhihi o czymś takim nie słyszłama, ale przyznam brakuje mi śpiewu ptaków, szzególnie o poranku!
OdpowiedzUsuńCo tu dużo mówić, ptaki faktycznie nie są cierpliwymi modelami - ale zdjęcia wyszły bardzo fajnie!:)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie:)
Moja mama próbuje fotografować ptaki - właśnie na balkonie... i faktycznie nie jest to łatwe!
OdpowiedzUsuńAleż to bardzo ciekawe! Z drugiej strony, chyba nie dziwię się, że to właśnie w styczniu są dni kosa - można je wtedy jakoś łatwiej wypatrzeć...
OdpowiedzUsuńA po ostatnim akapicie - aż żal mi się zrobiło pełzaczy, bogatek, potrzeszczy i dzwońców, które już teraz zaczęły nawijać ze śpiewaniem ;).
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPiękne ptasie, takie delikatne a zrazem basniowe wrecz i ta sceneria jak z bajki wyglada.
OdpowiedzUsuńCudny wpis i rewelacyjne zdjęcia! Też kocham ptaki, niestety odkąd mam koty nie mogę mieć na balkonie karmnika, wcześniej co rano piłam kawę w towarzystwie sikorek, mazurków, dzięciołka, a czasem nawet kosów, choć te wolały siedzieć na drzewie niedaleko balkonu.
OdpowiedzUsuń